Forum Jaka to Melodia? Strona Główna Jaka to Melodia?
quiz muzyczny


Sweet Noise - wchodzisz na własną odpowiedzność! ;)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Jaka to Melodia? Strona Główna -> Muzyczna ruletka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Waga



Dołączył: 17 Gru 2007
Posty: 2409
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 23 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: pow.Poznań

 PostWysłany: Pią 21:33, 31 Paź 2008    Temat postu: Back to top

Patryk, z tego co napisałeś powyżej na temat Glacy wynika, że jednak nie należy nikogo skreślać na "dzień dobry", bo i z człowieka z "poplątanym" życiorysem może wyjść ciekawa i nietuzinkowa osobowość... Razz

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Noiser



Dołączył: 11 Cze 2007
Posty: 2732
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 61 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my home is where I sleep

 PostWysłany: Pią 22:22, 31 Paź 2008    Temat postu: Back to top

Waga napisał:
Patryk, z tego co napisałeś powyżej na temat Glacy wynika, że jednak nie należy nikogo skreślać na "dzień dobry", bo i z człowieka z "poplątanym" życiorysem może wyjść ciekawa i nietuzinkowa osobowość... Razz


To prawda....ja właśnie za to go szanuję. Że odnalzał swoje miejsce na ziemi....on robi to co kocha, nie idzie na żadne układy ani kompromisy, a mimo to utrzymuje się z muzyki. I mimo, że w kilku sprawach światopoglądowych mam inne zdanie niż Glaca, to jednak w gruncie rzeczy przekaz Sweet Noise jest tym, z czym się utożsamiam.

I to nie jest tak, że ja myslę tak czy inaczej dlatego, że ich słucham, tylko ja słucham ich właśnie dlatego, że myślę tak a nie inaczej.... smile

Prawdą jest też, że on się bardzo rozwinął jako artysta....zaczynał jako nawalony nastolatek, bez żadnych umiejętności.....kiedyś pół żartem powiedział, że przed nagraniem płyty Czas Ludzi Cienia (pierwsza płyta SN, gdzie użyto nowczesnych technologii, elektroniki) nie wiedział nawet do czego służy ,,enter". Dzisiaj Glaca jest w USA i pracuje ze znanym japońskim producentem nad projektami awangardowymi, elektronicznymi....
Ja pracuję w programach łatwych w obsłudze....kiedyś spytałem Glacy na jakich programach on pracuje i kiedy mi odpisał, sprawdziłem te które mi podał.....i po prostu czarna magia dla mnie, kompletna chińszczyzna, a on sie wszystkiego nauczył sam....bez żadnej szkoły. Poza tym mówi biegle po angielsku, też bez żadnych lekcjii tylko dlatego, że wiele podróżował.

No i skoro już jestem przy głosie....

Muszę się przyznać do błędu....w pierwszym poście pomyliłem rok założenia SN. Rok który podałem był rokiem wydania pierwszej płyty, natomiast rok założenia to 1990r. Już poprawiłem....


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Noiser dnia Pią 22:25, 31 Paź 2008, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
Noiser



Dołączył: 11 Cze 2007
Posty: 2732
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 61 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my home is where I sleep

 PostWysłany: Sob 19:26, 01 Lis 2008    Temat postu: Back to top

Nie chciałem pisać wczoraj, bo by było ,,za dużo jak na jeden raz".

Więc wklejam to dzisiaj....i jednocześnie [*] dla Jacka Kaczmarskiego, o którym będzie mowa pod koniec tego postu. Zapraszam do poczytania. smile

Magic - ,,szara eminencja” Sweet Noise.

Sukces ma wielu ojców….to nie jest tak, że w SN jedynym ojcem sukcesu jest Glaca.

Glaca z pewnością jest największą osobowością SN….on jest twarzą tego zespołu, na scenie stoi z przodu, to on ma największy kontakt z ludźmi, w wywiadach jest głównym głosem Sweet Noise, przesiąkniety ideą, którą głosi muzyka tego zespołu....
Ale zawsze równie ważną postacią w SN był pewien człowiek, który zawsze stał z tyłu sceny, który rzadko udzielał wywiadów, a jeśli udzielał ich wspólnie z Glacą, to nie mówił za wiele…..
Tym człowiekiem był Magic.



Magic – właściwie Tomasz Osiński, był gitarzystą Sweet Noise i głównym kompozytorem tego zespołu. Jedyny muzyk (poza Glacą) który był z SN od początku założenia zespołu.

Fragment wywiadu z magazynu ,,Gitarzysta".

Twój pierwszy profesjonalny zespół?

Magic :Sweet Noise, ale nie był na początku profesjonalny (śmiech).
Przed 1990 rokiem grałem w kilku zespołach garażowych. Miałem wtedy gitarę Aster Rock, którą specjalnie dla mnie kupiła szkoła. Poszła fama, że po garażach gra koleś, i tak znalazł mnie Glaca. Byłem na imprezie w Swarzędzu, wychodząc rano z imprezy (wiadomo w jakim stanie) spotkałem znajdującego się w podobnym stanie Glacę, który zaproponował mi wspólne granie. Kiedy Glaca z Balbiną przyszli na próbę werbować mnie do zespołu, dla szpanu zacząłem grać solówkę z gitarą na plecach. Oni siedzieli z takimi znudzonymi minami - niby, że nie robi to na nich wrażenia. Dopiero po latach przyznali, że kiedy wybiegli z tej kanciapy, krzyczeli: "K... stary, widziałeś? Grał na plecach, musimy go mieć!" (śmiech). W ten sposób pojawiłem się w zespole i poczułem, że w tej ekipie jest wielka pasja. Brakowało nam wtedy wszystkiego oprócz niej. W tym czasie bardzo zmieniała się muzyka, którą graliśmy.


Fani (poza umiejętnościami rzecz jasna) bardzo sobie cenią u Magica skromność. Nie od dziś wiadomo, że Glaca jest fanatykiem muzycznym i często zdarza mu się w wywiadach powiedzieć parę narcystycznych słów…..Magic z kolei zawsze wypowiadał się konkretnie i na temat.

Na okładkach płyt, w miejscu gdzie zwykle wpisuje się podziękowania, każdy z muzyków SN wypisał dośc sporo, Magic napisał po prostu ,,dzięki”.

Jednak jest jedno miejsce, gdzie ten cichy, skromny człowiek zmieniał swoje oblicze…..tym miejscem była scena. Jak będziemy mogli usłyszeć w programie Zbyszka Hołdysa….Magic jest ,,demonem sceny”, jest dowódcą potężnej armii muzyczno-technicznej. Sweet Noise liczył wówczas 10 osób, których dowódcą był Magic i nie wahał się ,,opierdzielić” jednego czy drugiego kiedy coś szło nie tak od strony technicznej.

Glaca często to podkreślał :
,,Moim zadaniem jest być z przodu, ja mam kontakt z ludźmi, ja jestem ujściem przekazu i mam ten komfort, że mogę się całkowicie wyłączyć i zagłębić w byciu z publicznością, bo wiem, że Magic jest z tyłu i czuwa nad całą warstwą muzyczno-techniczną”.

Kiedyś Glaca i Magic opowiadali o ciekawostce z Woodstocku 2001 – to był ich pierwszy Woodstock, pierwszy koncert promujący płytę Czas Ludzi Cienia, która nie była jeszcze w sprzedaży, dopiero na drugi dzień, po koncercie….

Glaca : ,,To był nasz pierwszy Woodstock i był to koncert, w którym chcieliśmy przejść przemianę na oczach całej Polski, która tam przyjeżdża z zespołu który grał ,,Koniec Wieku” w tą nową formę jaką SN przyjął wtedy[..] Koncert był podzielony na 5 starych utworów….głównie z płyty ,,Koniec Wieku” oraz utwór ,,Cisza” i ,,Getto” i po tych 5 utworach na scenę miał wjechać teatr Pławna 9 ze swoim performance, ze swoimi instalacjami, efektami pirotechnicznymi itp. po czym mieliśmy przejść w nowy wymiar, grając 4 nowe utwory z płyty Czas Ludzi Cienia.”

Magic : ,,Niewiele osób o tym wie, ale wtedy zaciął nam się mini dysk….byliśmy niesamowicie zdenerwowani. Ten początek utworu, którego ludzie jeszcze nie znali, bo jeszcze nie było płyty Czas Ludzi Cienia, ona miała ukazać się dopiero na drugi dzień w sklepach….intro odpalone z komputera miało lecieć i w którymś momencie zespół miał się podłączyć….niestety nie przewidzieliśmy kurzu woodstockowego, który dostał się do komputera i odpalone z mini dysku intro zacięło się….
Tak się zdenerwowałem, że uwierzcie mi….ja nie pamiętam nic. Nic kompletnie, nie wiedziałem co się dzieje, grałem absolutnie mechanicznie a w głowie kręciło mi się milion myśli ,,co teraz”? Czy ten zespół się zatrzyma? Czy pojedziemy dalej? Czy się wszystko uda czy nie? Jak to się skończy? Z resztą teatr uratował nas wtedy, bo oni wybiegli jakoś bez muzy i zaczęli swój performance….Później oglądałem zapis video i widać na mojej twarzy te nerwy….ale tylko do pewnego momentu, w połowie tego utworu jest takie walnięcie, otwarcie….i już w tedy wiedziałem, że będzie dobrze”.


Glaca i Magic tworzyli przez 17 lat wspólnego grania bardzo zgrany duet.







Glaca o Magicu :

Chciałem zebrać taką ekipę zatraceńców i świrów jak ja, która doprowadzi w Polskim showbusinessie do rewolucji, będąc ludźmi z nikąd. Czułem, że mam w sobie moc aby to zrobić. Zaraziłem nią Magika, który jest ze Sweet Noise od samego początku. Poczułem, że ten facet ma w sobie totalną dzikość. Ma jaja aby wyjść na scenę przed nieznany tłum i zagrać na gitarze akustycznej tak, że wszyscy gubią szczęki. To jest czysty geniusz gitary…..

Jak Magic potrafi zagrać na akustycznej gitarze, w dodatku połamanej i rozstrojonej….udowodnił w programie Zbyszka Hołdysa, do którego przyniósł swoją pierwszą gitarę, na której grał w wieku 7 -10 lat. Jak to zobaczyłem, to oczy mi wyszły z orbit i też zgubiłem szczękę z wrażenia….Zobaczcie sami :

[link widoczny dla zalogowanych]

I na koniec…..mała niespodzianka dla sympatyków Jacka Kaczmarskiego!

Z reguły występy Sweet Noise na żywo to jest wielkie show, z różnymi efektami specjalnymi, z własną scenografią i performance…..skład koncertowy obejmuje 10 osób. Ale przyszła chwila, kiedy Sweet Noise dostał zaproszenie, aby wykonać jeden z utworów Jacka Kaczmarskiego…..

Jacek Kaczmarski często grał kameralnie….tylko on i jego gitara. Sweet Noise postanowił więc zrezygnować z show, z nowoczesnych technologii i również zagrać kameralnie. Na scenę nie wyszedł 10 osobowy zespół tylko dwie jego najważniejsze postacie : duet Glaca i Magic. I mimo okrojonej liczby muzyków ich występ był niesamowity…..z utworu Jacka Kaczmarskiego ,,Quasimodo” zrobili niemal nowy utwór, zinterpretowali go na swój sposób….moim zdaniem ekspresja wokalu Glacy nadała tej piosence więcej dramatyzmu….

Ponieważ nie wszyscy mogą znać utwór Jacka Kaczmarskiego, ja sam nie znam większości jego piosenek, bo miał ich dośc sporo….znam tylko te popularne, ewentualnie parę mniej znanych, które gdzies przypadkowo ,,odkryłem”….wrzucam najpierw jego wersję :

Jacek Kaczmarski ,,Quasimodo"
[link widoczny dla zalogowanych]

A to jest wersja Sweet Noise, Glacy i Magica, zagrana na żywo, zagrana kameralnie, jedynie przy akompaniamencie gitary Magica :

...jest to fragment koncertu na rzecz Jacka Kaczmarskiego emitowanego przez Polsat.

Sweet Noise ,,Quasimodo" live!
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Noiser dnia Sob 19:40, 01 Lis 2008, w całości zmieniany 2 razy
 
Zobacz profil autora
Noiser



Dołączył: 11 Cze 2007
Posty: 2732
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 61 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my home is where I sleep

 PostWysłany: Pią 1:03, 07 Lis 2008    Temat postu: Back to top

Sweet Noise vs TV Trwam.

Swego czasu pojawił się pewin news... zespół o dziwo nie umieścił komentarza tej sprawy ani na stronie internetowej, ani nawet nie wysłał maila do fanów z commentem....właściwie wszystko co wiemy o tej sprawie opiera się na tym newsie, który fani wyszukali w sieci :

Rockowa grupa Sweet Noise chce pozwać Telewizję Trwam o. Rydzyka. W emitowanym przez stację filmie zespołowi zarzucono promocję satanizmu. I nie zapłacono tantiem za wykorzystaną w filmie muzykę grupy.
Dokument "Przystanek Woodstock Przemilczana Prawda" w negatywnym świetle ukazuje festiwal zorganizowany w Kostrzynie w 2004 r. przez Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy Jerzego Owsiaka. Zdaniem autorów filmu podczas imprezy propagowano narkomanię, pijaństwo i satanizm. Ilustrują to m.in. fragmentami koncertu Sweet Noise.

Sweet Noise to jeden z najważniejszych zespołów polskiej sceny rockowej. Główną postacią grupy jest charyzmatyczny wokalista Piotr "Glaca" Mohamed. Jego teksty to często manifesty sprzeciwu wobec skorumpowanych elit politycznych. Piętnuje też rasizm, nietolerancję, przemoc i ksenofobię.
- To akt totalnej głupoty i manipulacji - ocenia lider zespołu Piotr Mohamed "Glaca". - Nasza muzyka jest pozytywna, chwali człowieczeństwo. Daleko jej do złych treści.
- Niektóre utwory przerobili, tak by udowodnić, że Sweet Noise propaguje satanizm. Taki zarzut pada też w komentarzu - mówi menedżerka grupy Sylwia Lato.

Sweet Noise domaga się też honorariów z tytułu praw autorskich, czyli tzw. tantiem. Zgodnie z przepisami w imieniu artystów pobiera je ZAIKS. Każda stacja radiowa i telewizyjna musi z nim podpisać umowę i płacić za każdy wyemitowany utwór.
- W filmie jest 40 minut naszej muzyki - mówi Sylwia Lato. - Autorzy nie uzyskali zgody na jej wykorzystanie. Nie mieli też zgody ani od nas, ani od organizatora festiwalu na rejestrację koncertu i wykorzystanie wizerunku muzyków.
Andrzej Kuśmierczyk z ZAIKS-u zapewnia, że TV Trwam kilka miesięcy temu podpisała z ZAIKS-em umowę i powinna płacić tantiemy. - Problem w tym, że nie otrzymaliśmy ze stacji listy nadanych przez nią utworów, więc nie wiemy, komu wypłacić pieniądze - tłumaczy.
TV Trwam podpisała umowę z ZAIKS-em dopiero po dwóch latach działalności. Teraz musi odtworzyć listę wszystkich nagrań wyemitowanych na antenie w tym czasie - Radio Maryja miało podobny problem, bo z umową czekało trzy lata. Ale udało im się wszystko uporządkować i płaci artystom - tłumaczy Kuśmierczyk.
Czy Sweet Noise dostanie pieniądze od TV Trwam?


Może daruję sobie pisać co o tym myślę, bo to chyba jasne jest.....już pomijam fakt, że film TV Trwam dotyczy Woodstocku 2004, a SN swój ostatni Woodstock zagrał w 2003 roku....ale z drugiej strony nie od dziś wiadomo, że ,,rzeteność TV Trwam" to oksymoron.....

Kilka lat później od sprawy (bo całkiem niedawno....pół roku temu) Glaca skomentował to odpowiednio w wywiadzie :

Posługiwanie się treściami uznawanymi za kontrowersyjne często staje się źródłem popularności. Może też prowadzić do powstawania takich "wynalazków" jak słynna Czarna Lista...

-Pewnie tak. Zawsze za kontrowersją idzie popularność, natomiast tego typu listy to atak na wolność słowa i wolność przekonań i są to skrajnie niebezpieczne akcje. Nie powstają listy zespołów faszystowskich i rasistowskich, które bezpośrednio nawołują do nienawiści i niszczenia innych za to, że są czarni, czy że są Żydami, ale powstają jakieś idiotyczne listy na które wpisywane są zespoły, które głoszą wolność ducha i wolność przekonań. Poza marginalnymi przypadkami jakichś rytualnych mordów z tą kulturą nie łączy się przemoc, a wiele osób, które znam to bardzo łagodni i myślący młodzi ludzie. W ten sposób można zlikwidować w ogóle wolną myśl, bo każdego można wtedy oskarżyć o satanizm. Takie przypadki muszą być rozpatrywane pod kątem prawa. Jeżeli ktoś złamie prawo, nie wiem, spali kościół, to należy go zamknąć. Jeżeli ktoś wzywa do nienawiści i propaguje nietolerancyjne hasła, to należy go w jakiś sposób rozliczyć, ale powstawanie takich list jest absolutnym idiotyzmem, bo wypada to często nie na tych, których trzeba i nie przynosi nic poza narastającą fobią, bo wszystko nagle zacznie być umundurowane i takie jak władza tego oczekuje. Ja uważam, że niepokorna myśl jest jak najbardziej potrzebna i sądzę, że nikt nie zainteresował się działaniem zespołów, które były na tej liście poza tym, żeby taką listą stworzyć i znaleźć jakiegoś kolejnego wroga.

Myślisz, że Sweet Noise jest na tej liście?
-Nie wiem. Gdyby się przyjrzeć SN, to treści „satanistycznych” jest sporo. Mówię to w takim cudzysłowiu, bo jest dobra energia i jest zła. Uciekanie od tego, że jest ciemna strona jest negowaniem tego, że jest strona jasna. Ja zawsze działałem na pograniczu tych dwóch światów. Neguje zorganizowaną religię, ponieważ widzę w niej wiele konfliktów, wiele zakłamań. Widzę takich liderów, jak lider wielkiego radia katolickiego, który dla mnie nie jest nikim innym, jak tylko oszustem na wielką skalę. Wykorzystuje naiwność starszego pokolenia i wyciąga od nich pieniądze, które powinni poświęcić na wakacje, na wyjazdy, na siebie, a nie na jego imperium i na jego samochody. Ja jestem za wolnością myśli, przekonań. Nikomu nic do tego, w co wierzymy i jakiego boga wyznajemy. Uznawanie tylko jednej opcji prowadzi tak naprawdę do wojen.


Pytam o to, ponieważ nagraliście Sympathy For The Devil part 666, więc mając na uwadze "zapędy" autorów tej listy nigdy nic nie wiadomo... Właśnie, skąd wziął się pomysł, żeby nagrać nową wersję tego kawałka?
- Piosenka przyszła sama. Ma w sobie dźwięki, do których pięknie mi ten tekst pasował. Takie przeciwieństwo - z jednej strony delikatna muza, a z drugiej jeden z najmocniejszych klasycznych tekstów rockowych, jakie słyszałem. Zawsze dla mnie był to piękny tekst - uchwycenie istoty tego, co się działo w życiu człowieka od czasów Chrystusa do czasów Roberta Kennedy'ego i tego, jacy jesteśmy i jacy się stajemy. Decyzja o tym, że ta piosenka wchodzi na album i zaczyna go promować, była prosta. Uważam, że Szatan często kryje się pod czymś, co jest wyrafinowane, bogate, na zewnątrz wygląda ekskluzywnie. Taka też jest dla mnie kłamliwa powierzchowność władzy. To zło, które ludzie wskazują, tworząc tę paranoiczną listę. A to przecież nie jest zło, to są tak naprawdę biedne dzieciaki, które grają muzę po prostu. Wychodzą na scenę a inne biedne dzieciaki przychodzą ich słuchać. Natomiast prawdziwe zło jest tam, gdzie nam się palcem nie wskazuje i to się nazywa bardzo często właśnie władzą, jedynie słuszną drogą. Zło jest często tam, gdzie go po prostu nie widzimy.

Oraz fragment innego wywiadu, tuż po wydaniu płyty The Triptic :

Czyli to nie jest album, który powstał z Twojego pragnienia powrotu do korzeni, nagrania płyty w Afryce, tam, gdzie się urodziłeś. Chodziło Ci raczej o stworzenie nowoczesnej muzyki?

Wiesz, marzenie zawsze było. Ale kiedy masz rozkręcony cały zespół, wszystko jakoś się tutaj toczy, trudno nagle podjąć decyzję – dobra, jadę i robię tam muzę. Trzeba znać ludzi, oni muszą na Ciebie czekać, przygotować studio itd.

Samo marzenie, możliwość skomunikowania się z Afryką poprzez muzykę, jest piękne. Zaczęło się ono rzeczywiście spełniać, kiedy dotarłem na miejsce. Ale chodziło mi też o coś innego. Obserwowałem to, co się dzieje w Polsce, gdzieś tam oddaliłem się od ludzi, którzy tutaj działają, od innych artystów. To była poważna alienacja.

Z drugiej strony przeszkadzał mi, i nadal zresztą przeszkadza, ciągle nakręcający się smutek, rozgoryczenie, rozczarowanie systemem i władzą, pośród którego trudno o życiodajną energię. Ci, którzy rządzą, niszczą wszystko dokoła, dociskają ludzi do ziemi, burzą spokój kolejnymi aferami, oskarżeniami. Wiedziałem, że chcę przywieźć tę potrzebną ludziom energię właśnie z Afryki. I to wszystko zawarłem na mojej nowej płycie. "The Triptic" jest pierwszym krążkiem Sweet Noise, który nie jest w żadnym stopniu dołujący. Poprzednie płyty miały taką tendencję, ale przy powstawaniu premierowego materiału powiedziałem sobie, że przywiozę fanom siłę do walki o swoje prawa i chęć do życia.

Z Warrickiem, z którym współpracowałem przy tym albumie, rozmawiałem dużo o Polsce, o Rosji, o Katyniu. Warrick to wielki fan Ryszarda Kapuścińskiego, z zamiłowania pasjonuje się politologią. On mi kiedyś powiedział: "Jak pojedziesz do Polski, to przekaż wszystkim, że to, co ja widzę z tej strony, przypomina mi rząd za czasów apartheidu. Radykalny, katolicki faszyzm. Taki macie w tej chwili rząd w Polsce i mówię to jako człowiek, który widzi wszystko z boku i który apartheid przeżył". Pamiętałem cały czas o tych słowach i starałem się, by ta płyta zawierała wszystko to, co pomoże walczyć z tymi wszystkimi ciemnymi mocami, które rządzą Polską.


Ale czy nie wydaje Ci się, że gdybyś nagrał płytę w języku polskim, ten przekaz mógłby zabrzmieć mocniej, dosadniej? Może mógłbyś rzeczywiście poruszyć ludzi w naszym kraju? Kto wie czy jeśli wszyscy nie zaczniemy krzyczeć, kiedyś wyjeżdżając gdzieś za granicę, nie będziemy mieli już do czego wracać?

Gdziekolwiek będę i cokolwiek będę robił, Polska zawsze będzie ze mną. Przy tej płycie wyszedłem z innego założenia. Stwierdziłem, że więcej będzie można dokonać, mając zasięg międzynarodowy. Dzięki temu, że opowiadam ludziom w innych krajach o Polsce, odzieram tę prawdę z tajemnicy i mogą oni usłyszeć, że w naszym kraju rządzi klecha, który tak naprawdę ma swoje imperium – ma swoją radiostację i swoją telewizję – i który gnębi i wyzyskuje starszą część społeczeństwa, mami ją. Do tego oskarża wszystkich i burzy porządek. Ten człowiek, który pociąga za sznurki, tak naprawdę jest wrogiem ludzi, jawnym rasistą, jawnym antysemitą i kimś, kto stoi ponad prawem. To jest wstyd i trzeba o tym mówić.

Wnioski pozostawiam Wam....


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Noiser dnia Pią 1:15, 07 Lis 2008, w całości zmieniany 4 razy
 
Zobacz profil autora
Noiser



Dołączył: 11 Cze 2007
Posty: 2732
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 61 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my home is where I sleep

 PostWysłany: Sob 22:47, 08 Lis 2008    Temat postu: Back to top

Revolta



Po płycie Czas Ludzi Cienia przyszedł czas na nowy projekt, który nosi nazwę Revolta.

Wspominałem o akcjii SN, w której zjeździli całą Polskę, by dotrzeć do swoich fanów w ich własnych domach i nakręcić teledysk. Dlatego nie zdziwiła mnie wypowiedź jednego z fanów na temat Revolty :

,,Do dzisiaj pamiętam Glacę-wokalistę zespołu, siedzącego w moim domu, dzierżącego w dłoniach płytę "Reanimation" Linkin Park. Czy błysk w jego oku był tylko moim złudzeniem czy może to był właśnie ten pierwszy moment, w którym zdałem sobie sprawę, że on również chce, tak jak amerykańska grupa crossoverowa nagrać płytę z nowymi wersjami własnych piosenek?"

Jestem skłonny uwierzyć w te słowa.....

Revolta to album zawierający przeróbki utworów z Czasu Ludzi Cienia. Ideą nie było jednak zrobić ,,zwykłą płytę z remixami". Sweet Noise chciał ,,zburzyć mury podziału na gatunki muzyczne" i pokazać, że każdą muzykę potrafią zrobić na poziomie.

I po części się tu udało....

Utwory, do których zostali zaproszeni artyści z róznych światów muzycznych niby przypominają wersje oryginalne ale z drugiej strony stanowią niemal zupełnie nowe kompozycje....

,,Chcieliśmy zaśpiewać utwory Sweet Noise ustami i głosami innych polskich artystów" - mówiło SN przed wyaniem Revolty.

Sweet Noise udowodnił, że potrafi zrobić genialny pop, utwór ,,Nie było" z Edytą Górniak po prostu miażdży i wgniata w ziemię....

Glaca w jednym wywiadów powiedział, że nie obchodzi go co mówią o Edycie Górniak....dla niego liczy się, że przy współpracy z nimi dała z siebie wszystko i podeszła do tematu ze 100%owym zaangażowaniem.
Niestety Edyta nie wystąpiła w teledysku z powodu zaawansowanej ciąży.....

Na Revolcie znajduje się też hip hop z raperem Peją, utwór ,,Jeden taki dzień" oraz metal z udziałem Nergala -lidera zespołu ,,Behemoth" oraz Docenta - perkusisty zespołu Vader, który został już w SN ,,na stałe".

Swój udział w nowych aranżacjach piosenek mieli także raper O.S.T.R oraz Magiera, Anna Maria Jopek (która nagrała chórki także do jednego z utworów na płycie Czas Ludzi Cienia) Agressiva 69 i najlepsi DJje w Polsce.

I to by było na tyle pozytywów....

Ja tą płytę oceniam dośc krytycznie. Rozumiem, że zespół chciał zrobić płytę o lżejszej stylistyce i otworzyć się na lekką muzykę. Rozumiem, że chciał zbudować ,,konia trojańskiego", któy wjeżdża w showbiznes z lekką muzą i wysypuje się z niego mocny przekaz ale :

Arrow Revolta powstała w niecałe 1.5 roku, jak na SN to dość krótko, więc juz można sie było spodziewać, że efekty nie będą porażające,

Arrow Idea Revolty nie była spełniona w 100%, bo tylko utwory z Edytą Górniak, Peją, Nergalem i Doentem były Revoltą o której mówił zespół, pozostałe utwory to zwykłe remixy zrobione przez DJów. Jeśli mówimy o prawdziwej Revolcie to zakres otwarcia się na inną muzykę powinien być szerszy : klasyka, orkiestra symfoniczna itp.

Niemniej jednak Sweet Noise przez te wszykie lata zapracował sobie na taką pozycję, że mógł pozwolić sobie na każdy eksperyment....

Revolta to najbardziej kontrowersyjna płyta Sweet Noise, zyskała najwięcej nowych słuchaczy niż jakakolwiek z poprzednich ich płyt, przyspożyła im największą popularność i duży sukces finansowy. Z drugiej jednak strony żadna inna płyta SN nie została tak skrytykowana przez ludzi słuchających mocnej muzyki....doprowadziła nawet do zamknięcia oficjalnego forum SN po tym jak zaczęły pojwiać się wyzwiska i bluzgi na rodzinę muzyków itp.....

Co prawda muzycznie Revolta mnie nie przekonuje (poza 2 utworami, które uważam za genialne : Z Edytą Górniak i Peją), ale nie zgodzę się również z tym, że Revolta była płytą komercyjną....przekonały mnie chociażby argumenty z tego wywiadu :

Fragment rozmowy z Glacą, Magikiem i Peją na temat komercjii



Odejdźmy teraz od samej muzyki. Jakie jest wasze podejście do komercji, do pieniędzy?

Peja: Pieniądze dają przede wszystkim niezależność i rozwój. Opłacasz studio, zapraszasz kolegów, zamykasz się tam. Chuj cię obchodzi termin. Robisz to dla przyjemności, odkładasz kawałki do szuflady. Po jakimś czasie okazuje się, że może z tego być płyta. To bardzo zdrowe podejście. Jest gro zespołów, które przez rok nic nie robią, nagle dostają sygnał – robicie płytę, dostają pieniądze i muszą zrobić materiał. To na pewno jest bardzo nieuczciwe.

Magic: Fajny temat, zastanawiałem się nad tym przez chwile. Pytasz konkretnie o to grono? Prosta odpowiedź, gdyby tutaj, ci ludzie, którzy siedzą przy tym stole, robili muzykę dla pieniędzy, to prawdopodobnie nie doszłoby do tego spotkania. Tak naprawdę pieniądze służą temu, by oddać się swojej pasji, która jest studnią bez dna.

Peja: Co nie oznacza, że bez pieniędzy nie zrobisz dobrej płyty, ale na pewno jest to trudne.

Magic: Zrobisz płytę na pewno, ale niewiadomo czy ten materiał do kogoś trafi.

Glaca: Tak, ale bycie artystą to jak gra w ruletkę. Albo trafisz i da ci to zabezpieczenie do końca życia, albo nie. Mamy rodziny albo będziemy je mieli, też jemy, żyjemy i potrzebujemy.

Peja: Słyszę takie głosy, że rap jest takim pomysłem, by się zabezpieczyć na przyszłość. Słyszę to od różnych ludzi. Może kiedyś się z tym zgodzę, powiem "OK, macie rację", ale jeszcze nigdy nie pomyślałem o tym, że należy się zabezpieczyć. Fajnie jest mieć pieniądze i spać spokojnie ze świadomością, że jutro nie odetną ci prądu lub nie pójdziesz siedzieć do pieprzonego aresztu, bo nie masz na grzywnę 600 zł, albo musisz iść ukraść by mieć te 6 stów, zostać przestępcą, żeby móc się wykupić od jakiegoś innego farmazonu. Tak naprawdę ludzie nie potrafią zrozumieć znaczenia słowa komercja. Należałoby zacząć edukować ludzi, co to słowo naprawdę oznacza.

Glaca: To słowo jest wypaczone przez dziennikarzy. Poziom dziennikarstwa muzycznego, który tworzy opinie młodych ludzi, jest poniżej zera. Większość wywiadów, które są prowadzone z nami, to rzeczy słabe. Słabe pytania i słabe interpretacje. Szczególnie wywiady telewizyjne, gdzie to wszystko jest spłycane. W Polsce jest szacunek dla ludzi z pierwszych stron gazet, którzy śpiewają piosenki i dziwnymi drogami tam trafiają. Artyści, co się pewnie bierze z czasów komuny, zawsze byli przystawką do czegoś. Byli służalcy wobec władzy. Dlatego teraz ludziom jest trudno ufać, gdy artyści mówią prawdę. Obecna władza także przytula artystów. My jesteśmy z niezależnej sceny. Mi zawsze jest przyjemnie odbierać gratulacje od ludzi w Swarzędzu, w którym się wychowywałem. Ludzie przechodzący ulicą mówią, że to fajny numer, czy fajne słowa. To jest największa zapłata i gloryfikacja tego, co robię od lat. Komercja to zależność ludzi, którzy mordują, bezlitośnie zarzynają muzykę. Nie chce być zależny od takich ludzi. By nie być zależnym potrzebne są właśnie pieniądze, by móc pokazać im środkowy palec i powiedzieć, że zrobimy to sami. Sami zrobimy płytę, sami zrobimy video, sami to wydamy.

Peja: Nie trzeba się skurwić, żeby zarobić te pieniądze, po to, by robić później coś innego. Takie założenie powoduje, że nawet gdy masz pieniądze, to środowisko cię skreśla i jesteś skończony. W naszym przypadku tak się nie stało, chociaż połowa maili, które dostaję, to zarzuty o komercje, a także to, że Peja bandyta i pozer. Druga połowa to taka, że idę w dobrym kierunku, że nie jesteś komercyjny jak Tede. Trzeba mieć bardzo duży dystans, bo można się pogubić. Nigdy nie robię czegoś, co ma się komuś podobać. To się ma w pierwszej kolejności mi podobać. Ma trafiać do mojego grona odbiorców, ale stało się inaczej, płyty sprzedają się tak, jak się sprzedają.


Rozmawialiśmy o komercji, pieniądzach, natomiast muzycy są jednocześnie grupą, która jest najczęściej okradana Chodzi mi o piractwo. Jaki jest Wasz stosunek do tego tematu?

Peja: Właśnie, jaka tu mowa o komercji, skoro dwukrotnie większe nakłady rozchodzą się nielegalnie.

Glaca: Byłem na takich spotkaniach, gdzie ktoś chciał coś z tym zrobić. To jest szopka, prawdziwa błazenada, a z drugiej strony doskonały interes. Ktoś na tym robi potężny szmal. Daje pieniądze odpowiednim osobom, które sprawiają, że prawo ma luki i przez te luki przeciekają pieniądze, które powinny trafiać do ludzi, którym się należą. Dzieje się tak, gdy nasze płyty wychodzą na stadionach, bazarach i sprzedają się tam w tysiącach egzemplarzy dzień po, o ile nie przed, premierą.

Magic: Wyobraź sobie taką sytuację: artysta, zobaczył swoją płytę, którą wydawał w dużej wytwórni, gdzie ma wgląd do tego zaledwie kilka osób, ściśle zamknięte grono. Taki muzyk widzi swoją płytę, wraz z poligrafią, która dopiero została wymyślona, jej termin wydania jest za dwa tygodnie. To skąd ona się tam wzięła? Czy ten pirat wszedł do wytwórni i ją sobie po prostu wyniósł? Prawdopodobnie komuś to pasuje i nie należy ganić biednych ludzi, którzy kupują płytę za 10 złotych.

Peja: Dopóki wielkie wytwórnie nie przestaną dilować z piratami, to tak będzie. Jest taka recesja na rynku, że oni idą na lewo, na bazary i puszczają to taniej. Może wtedy się szczycą dużymi nakładami, może mają większe pieniądze niż legalnie. Wyobraź sobie sytuację, kiedy wszyscy mówią: stop, w chuju cię mam. Nie dotrzymujemy terminów, nie ma premier.

Glaca: Nie doczekasz takiej chwili. Nigdy nie doczekasz takiej solidarności.

Peja: To nie musi wynikać z solidarności. Wiadomo, że muzyk zawsze będzie robił i wydawał. To tak jak z tymi hip-hop'owcami, którzy nie kumają. Dasz mu lumpy jakiejś firmy, on bierze i się cieszy, że dostał to za darmo, a uczestniczy w jakimś zajebistym marketingu, że wszyscy widzą go w tych ciuchach, że bluzy kupi 100 tysięcy dzieciaków i tak jest zarobiony ten, co dał mu te ciuszki. Oni sobie zdadzą sprawę z tego po jakimś czasie. To samo jeśli mu się zaproponuje jakieś liche pieniądze, on się zgodzi, bo na jego miejsce czeka pięciu innych. Mogę sobie pozwolić powiedzieć "nie". Jednak jestem świadomy, że na moim miejscu pojawi się ktoś inny, niewiadomo z jakim stażem i jak utytułowany. Oni zawsze mogą mi powiedzieć, że nie ma ludzi niezastąpionych. Mimo to nie zapierdalam w jakimś logo i nie mam na to ochoty. Jeżeli chcą zrobić ze mną dil, pogadać o interesach, to niech dadzą mi pieniądze. To jest tak, że ktoś chce wyciągnąć jak najwięcej od ciebie, samemu dając niewiele.

Glaca: I wmawia tobie, że to ty dajesz dupy. Tak kreuje całą sytuację, że to ty obrywasz. Powinny obrywać wielkie wytwórnie, rząd i nieuczciwi biznesmeni, bo w tylu miejscach dawali dupy. To wszystko nie ma końca. Nie ukrywam, że "Revolta" dała mi dużo siły. Szukałem tej siły, bo zdecydowałem się na walkę z nieuczciwością. Nieuczciwość, zawsze mnie wkurwiała. Poniżanie ludzi, którzy ciężko pracują na swój chleb, na swe emerytury, którzy wiecznie są i byli przyciskani do muru. Od pierwszej chwili, kiedy założyliśmy band, to było w tekstach. To nas połączyło, a z drugiej strony, sprawiło, że popadamy w poważne konflikty z dużymi figurami. Popadamy w samotność. To jest taki długodystansowy bieg ludzi, którzy są sami. Teraz zaczyna mnie otaczać krąg ludzi, którzy chcą z nami coś zrobić, bo my robimy coś dobrze. Doczekaliśmy się po dwunastu latach na scenie, że robimy kawałki z kim chcemy. Jednak zamknęliśmy drzwi przed tymi, dla których muza była gównem. Mówiąc tak zadzierasz z wielkimi siłami, z polityką, która jest w to wmieszana. Wystarczy, że premier lubi pewien zespół, to ten zespół wygrywa i reprezentuje Polskę gdzieś indziej. Osobiście życzę Peji, żeby miał siłę walczyć z tym, bo tak naprawdę też jest samotnym liderem. To nie amerykański show biznes, gdzie z buntu potrafią robić pieniądze. Jeśli Bush daje dupy, to zbiera się grono artystów, Al Pacino obok kolesi z Korna, Cypress Hill i mówią "Bush przegiąłeś kurwa pałę". U nas jest to niewyobrażalne, niewielu potrafi się zbuntować, nie każdy ma na to siłę.


Od siebi dodam tylko, że SN byłoby komercyjne gdyby cały czas grali taką muzyke jak na płycie ,,Koniec Wieku", płycie, która jest uwielbiana przez ,,zakutych metalowców". To by było grania jakiego publika oczekuje....ale SN idzie pod prąd i dzięki temu mamy nowatorski, nasycony elektroniką Czas Ludzi Cienia, hip hopową Revoltę czy absulutnie genalną, na światowym poziome płytę The Triptic....

Na zakończenie wrzucam utwór, którego nie ma na płycie Revolta ale który zalicza się do ,,czasów Revolty"....został nagrany rok po wydaniu Revolty na płycie Peji ,,Najlepszą obroną jest atak". Utwór Peji ,,Ile jeszcze" z gościnnym udziałem Sweet Noise :

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Noiser dnia Sob 23:13, 08 Lis 2008, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
Noiser



Dołączył: 11 Cze 2007
Posty: 2732
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 61 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my home is where I sleep

 PostWysłany: Nie 19:50, 09 Lis 2008    Temat postu: Back to top

Chciałem sie trzymać pewnej chronologii, ale muszę się ,,cofnąć" do akcjii SN,w której dotarli do domów fanów z całej Polski. Po tej akcjii i nagraniu teledysku w domach Noiserów, umieścili podziękowania....nie wrzucałem tych podziękowań na forum, bo musiałbym wrzucac ten plik na serwer a moje łącze jest kiepskie, więc trwałoby to 100 lat...

Ale jakaś dobra dusza wrzuciła to na youtube....

Zapraszam do przesłuchania :
[link widoczny dla zalogowanych]

...to są słowa od zespołu do fanów...głównie podziękowania za zaproszenie SN do swoich domówsmile i.....słowa zostały nagrane w ,,nietypowy" sposób....

Mówiłem to wiele razy...powtórzę jeszcze raz :

Pokażacie mi drugi znany zespół, który zna swoich fanów osobiście i który robi takie akcje mimo, że nie musi tego robić, bo fani i takby słuchali ich muzyki, kupowali płyty, chodzili na koncerty....w tym było ,,coś więcej". smile

Wrzucam jeszcze raz : teledysk nakręcony w domach Noiserów - fanów zesołu :
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Noiser dnia Nie 19:54, 09 Lis 2008, w całości zmieniany 2 razy
 
Zobacz profil autora
Marcinq



Dołączył: 17 Mar 2008
Posty: 1378
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Jakubowice K./Lublin
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Sob 18:13, 13 Gru 2008    Temat postu: Back to top

Tak dzisiaj trafiłem w swoim zbiorze na Sweet Noise&Edyta Gorniak - Nie było...całkiem niezly bit, a jaka mieszanka wykonawców

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Noiser



Dołączył: 11 Cze 2007
Posty: 2732
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 61 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my home is where I sleep

 PostWysłany: Pon 1:16, 15 Gru 2008    Temat postu: Back to top

Marcinq napisał:
Tak dzisiaj trafiłem w swoim zbiorze na Sweet Noise&Edyta Gorniak - Nie było...całkiem niezly bit, a jaka mieszanka wykonawców


Heh....obejrzyj sobie teledysk na youtube....mój ulubiony klip SN i jeden z lepszych jaki widziałem w ogóle wśród polskich wykonawców....szczególnie pod koniec się rozkręca, kiedy Glacę rozjeżdża samochód.... smile

P.S. Temat bedzie kontynuowany jak znajde więce czasu.... smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Noiser dnia Pon 1:19, 15 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
Noiser



Dołączył: 11 Cze 2007
Posty: 2732
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 61 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my home is where I sleep

 PostWysłany: Nie 0:43, 21 Gru 2008    Temat postu: Back to top

The Triptic



Cz. 1


Zaczęło się od deklaracjii z 2004 roku….

,,Chcemy zrobic międzynarodowy projekt, którym uderzymy nie tylko w Polskę ale w cały świat”.

Pamiętam jak wszyscy fani przyjęli to z rezerwą I z dystansem, na co niewątpliwie miała wpływ poprzednia płyta ,,Revolta”, która dla wielu była wielkim rozczarowniem….dla niektórych dlatego, że , mało było mocnego grania I moim zdaniem był to powód wynikający z ograniczenia horyzontów tych ludzi, których nie przekonały nawet takie argumenty jak fragment tego wywiadu chociażby :

"Revolta" z założenia była bardzo kontrowersyjnym projektem i wygenerowała najmocniejszy odzew z wszystkich naszych płyt. Co wcale nie znaczy, że była naszym najlepszym albumem – nie, ona była zdecydowanie najbardziej eksperymentalna i kontrowersyjna z wszystkiego, co do tej pory zrobiliśmy. To była płyta, na której zdecydowałem się połączyć cały przekaz i całą muzykę Sweet Noise z wybitnymi postaciami polskiej sceny. Ta mieszanka spowodowała prawdziwy wybuch, który zaskoczył mnie, zaskoczył też Peję i wszystkich, którzy wzięli udział w tym przedsięwzięciu.

Moim zamierzeniem było zbudowanie konia trojańskiego, który wjeżdża w polski show-biznes i polskie realia, a z niego wysypuje się to, na czym mi zawsze najbardziej zależało, czyli przekaz Sweet Noise. Niestety, wiele osób nie zwróciło na to uwagi, nie zauważyło, że jest to taka subtelna sztuka artystycznych przekrętów, którą opanowało wielu moich muzycznych bohaterów, takich jak David Bowie, a więc coś w rodzaju: oto jest jakaś zwykła piosenka, dzisiaj ją śpiewacie, ale tak naprawdę nie zdajecie sobie sprawy, że to konkretny przekaz, że artysta próbuje coś wam przekazać.

Wiedziałem, że będą oskarżenia o zdradę gatunku, o sprzedaż ideałów, o gonienie za rozgłosem itd. Mówiłem o tym wszystkim ludziom, którzy wówczas ze mną współpracowali, że poleje się krew, pojawią się bluzgi na forach internetowych. Ale o to mi właśnie chodziło, by zmusić ludzi do dyskusji o muzyce, o sztuce. Ci, którzy mnie znają i śledzą to, co robię, wiedzą doskonale, że jestem nadal tym samym człowiekiem i przekazuję to samo.


Pierwszy utwór nowego materiału moglismy usłyszeć już parę miesięcy później….niestety w dość smutych okolicznościach….wiadomość o śmierci Docenta była szokiem dla wszystkich I długo nie moglismy w to uwierzyć…..wówczas SN umieścił w sieci utwór ,,Cold Days”, który był hołdem złożonym Docentowi….Glaca zawarł w nim cały swój smutek I żal, co było wyraźnie słychać w sposobie śpiewania, jaki był w tym utworze….a sposób w jaki śpiewa słowa ,,Goodbye my friend” do dzisiaj wywołują u mnie dreszcze…..

Utwór Cold Days można posłuchać tu :
[link widoczny dla zalogowanych]

Niedługo później w internecie został umieszczony utwór ,,Without”

Without - wersja pierwotna :
[link widoczny dla zalogowanych]

I zarówo ten pierwszy jak I drugi wywoływał mieszane uczucia….fani mówili :
,,Ok…to jest dobre, nawet bardzo dobre…ale tylko na polskie warunki…jesli mówimy o płycie, która ma uderzyć w świat to to jest zdecydowanie za mało, za słabo….czegoś brakuje”.

Pod względem muzycznym trudno również było nie zauważyć podobieństwa do ,,Czasu Ludzi Cienia”….granie bardzo mocno nasycone elektroniką, z tą różnicą, że nowy materiał z racjii założenia, że miał ogarnąć świat….był śpiewany po angielsku. Poza tym elektronika była bardziej ,,gęsta” , bardziej ,,nasycona” miejscami miało się wrażene, że było jej za dużo, że chłopaki ,,przedobrzyli”, ,,przekombinowali”. Po umieszczeniu tych utworów SN zamilkło na jakiś czas…..odezwali się dopiero po pewnym czasie od przejęcia władzy przez PIS….opublikowali list wraz z nowym utworem do ściągnięcia :

"Są osoby, które zastanawiają się dlaczego Sweet Noise nie wydaje płyty od paru lat. Czy ona istnieje czy w ogóle jej nie ma. Prawda jest taka, że skończyliśmy nasz kolejny album pod koniec zeszłego roku. Okazało się jednak, że nie zamknęliśmy jeszcze spraw w studio i z rozpędu zaczął powstawać następny materiał. W tym czasie także odezwała się ciemna i absolutnie bezkompromisowa natura i do życia został powołany nowy projekt, który nazwaliśmy noise.inc /www.myspace.com/noise.inc /. Materiał tego międzynarodowego kolektywu artystycznego jest prawie gotowy. Data wydania nieznana. Muzykę piszemy każdego dnia. W różnych składach i systemach tworzymy łącząc się z innymi członkami kolektywu za pomocą sieci"
"W czasie kiedy pozostajemy w studio zmienił się rząd w Polsce. Afery, skandale - i poczucie narodowego wstydu, żalu i wściekłości powoli sięga zenitu. Społeczeństwo jest traktowane jak banda uległego i bezwolnego bydła bez zdania, charakteru i siły na zmiany. To smutne gdy setki tysięcy ludzi ucieka stąd bo maja dość życia w strachu o jutro, we wstydzie i w poczuciu, że nikt o nich nie myśli. Wielu zarabia 3-4 pln na godzinę i nie widzi żadnych perspektyw. Wyjeżdżają i gdzieś tam podnoszą głowy do góry, realizują marzenia, zakładają zespoły, pną się w górę - żyją. To wstyd kiedy wiesz, że to właśnie w Polsce zaczęły się zmiany i zainspirowały innych do walki o wolność. W większości ten potencjał jest już zmarnowany. To jak bezczeszczenie pomników, które tak chętnie się tutaj stawia. Tymczasem zmowa milczenia trwa dalej. Nieliczni próbują protestować ale ich głos jest słaby. Artyści w większości poukładali się z tymi co trzeba i gonią za monetą niezdolni do tego aby stać się liczącym na ulicy głosem. Dzisiaj grają metal jutro ballady na toptrandy, jednego dnia czeszą rocka katolickiego innego są esencją punka a jak płyta ma się sprzedać to podciągają swoją muzykę pod Toola albo inne amerykańskie zespoły. Hip-hop rodem z ulicy w większości dogorywa i szmaci się na salonach i nikogo już nie reprezentuje. Gdzie w tym wszystkim bunt i rebelia? Gdzie są ludzie i życie? Śpicie, obrastacie tłuszczem, udajecie niepokornych a tymczasem system ma Was za śmieci. Wasz głos jest pusty a słowa i dźwięki fałszywe. To są również powody, dla których nie wydajemy teraz płyty. Nadszedł czas żeby znowu wywrócić wszystko do góry nogami. Może skasujemy wszystko i krzykniemy jeszcze raz od początku. Póki co jesteśmy obecni w sieci. Czujni ludzie wiedzą, że projekt istnieje. Nasz najnowszy utwór My Codename znajdziecie na stronie zaprzyjaźnionych z nami francuskich producentów nowatorskich instrumentów i efektów do obróbki dźwięku. My Codename to nasz komentarz do całej sytuacji. Do tego listu. Do naszej codzienności. To w końcu deklaracja wierności swoim zasadom".


Utwór ,,My Codename” zaskoczył wszystkich….dla mnie osobiście był dość ,,dziwny”. Jeszcze nigdy nie słyszałem u SN utworu, w którym byłoby tyle furii, wściekłości i agresji…..to chyba najmocniejszy i najbardziej agresywny utwór jaki kiedykolwiek nagrali…..nigdy wcześniej nie pamietam aż tak ,,gęstej” i ,,nasyconej” elektroniki….niesamowita ilość dziwnych, psychodelicznych dźwięków, granicząca z obłędem…..mimo, że przez pierwsze 2 minuty zaczynał się dośc spokojnie….
Ogólnie o tyle o ile fani zrozumieli przesłanie listu, o tyle utworu ,,My Codemane” już nie….niewielu było takich, którym się ten utwór podobał…..najczęściej zarzut padał o to, że w tej całej furii nie widać żadnej ideologii (ani tej którą miała płyta ,,Czas Ludzi Cienia” ani żadnej innej)….i muszę się przyznac, że ja również to zarzucałem temu kawałkowi….że jest furią bez idei.
Ale ponieważ jestem otwarty na argumenty innych….dałem się przekonać jednej fance SN, której słowa chyba zapamiętam do końca życia :
,,brak idei tez może być ideą….”
Po przemyśleniu tych słów, zacząłem inaczej patrzeć na ten kawałek….

My Codename - nieoficjalny utwór Sweet Noise :
[link widoczny dla zalogowanych]

Przez cały czas nad nowym materiałem SN pracował w starym składzie….od wielu lat, produkcjami zajmował się Glaca i Magic- główny kompozytor SN i jedyny poza Glacą człowiek, który był w SN od początku założenia zespołu oraz Henry Tod – basista, w zespole zaczął grac od czasu prac na płyta ,,Czas Ludzi Cienia”, największa indywidualność zespołu, bardzo charyzmatyczny artysta, interesujący się również teatrem…wspomagał stary duet Glacy i Magika zarówno w sferze produkcji jak i aranżacji…..W takim składzie Panowie nagrywali w Polsce utwory przez 3 lata i skończyli płytę ,,The Triptic”. Płyta została zmixowana i zmasterowana….lada moment miała być wydana na rynek……









Jednak stało się inaczej…..
Glaca ciągle miał wrażenie, że ,,czegoś brakuje”. Wielokrotnie o tym mówił w wywiadach….mówił : ,,to były dobre utwory….ale brakowało im duszy”. Adam Toczko, inżynier dźwięku z Warszawy, człowiek który zmixował 2 poprzednie płyty SN, powiedział w wywiadzie to samo : ,,to już był czad, wszystko się zgadzało….ale ciągle mielismy wrażenie, że z tym materiałem coś jest nie tak…..długo kombinowaliśmy jak to zmienić”.


c.d.n.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Noiser



Dołączył: 11 Cze 2007
Posty: 2732
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 61 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my home is where I sleep

 PostWysłany: Pon 13:26, 22 Gru 2008    Temat postu: Back to top

The Triptic



Cz. 2


Rozwiązanie przyszło same…..
Na zamieszczony niegdyś w sieci utwór ,,Give it All away”, natknął się przypadkiem znany afrykański producent…Warrick Sony- legnda punk rocka w RPA, człowiek, który na scenie w czasach apartheidu pokazywał ,,środkowy palec” białym okupantom, mimo, że miał taki sam kolor skóry jak oni…..
Sony wysłał do SN wiadomość z wyrazem uznania, szczególnie wrażenie zrobił na nim tekst oraz barwa głosu wokalisty…..poprosił o wysłanie śladów i zaproponował zrobienie remixu….
Pracował nad tym remixem jakiś czas w swoim studio i kiedy przysłał gotowy efekt, to Glaca aż zaniemówii z wrażenia…..Jego decyzja o wyjeździe do Afryki była natychmiastowa I podjął ją bez wahania…..
Wersja Warricka różniła się od oryginału…..Sony przyspieszył tempo, zmienił rytm wprowadzając brzmienie ragga wzbogacił swoją wersję o wokale ulicznego rapera Zukile oraz jeden z afrykańskich okrzyków, który słychać na poczatku I na końcu utworu….właściwie mozna powiedzieć, że jego wersja praktycznie była wersją ostateczną (taką jaką mamy na płycie).

Dla porównania :

Give it all away - wersja pierwotna, nagrywana w Polsce
[link widoczny dla zalogowanych]

Give it all away - wersja Warricka Sony, nagrywana w Afryce
[link widoczny dla zalogowanych]

Niestety….w tym samym czasie ze Sweet Noise odszedł trzon zespołu : Magic I Henry Tod….o tyle o ile odejście tego drugiego fani mogli jeszcze przeboleć (przez SN zawsze przewijało się mnóstwo muzyków, którzy grail najwyżej kilka lat), o tyle odejście Magica było dla wszystkoch szokiem…odszedł główny kompozytor I jedyny gitarzysta, który był w SN od poczatku założenia zespołu. Niektórzy fani zaczęli mówić, że SN bez Magica powinno zmienić nazwę….,że to już nie jest SN.
I nic dziwnego….do dziś pamietam rozmowy na temat tego, czy w przypadku gdyby Magic odszedł z zespołu to SN powinno zmienić nazwę czy nie….ale rozmawialiśmy o tym HIPOTETYCZNIE I nikt z nas nawet przez chwile nie brał pod uwagę, że ten scenariusz kiedykolwiek się spełni….
Oficjalnie powody odejścia są nieznane….trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że ,,poszło o Afrykę” I kolejne miesiące ze zwlekaniem wydania płyty, na co może obaj Panowie nie mieli już ochoty ani cierpliwości…..

Do Afryki pojechał więc sam Glaca, z pomocą DJ Kostka I Kamila Haidara- wokalisty I gitarzysty zaprzyjaźnionego z SN zespołu Shahid. …



Raport z Afryki - cz.1
[link widoczny dla zalogowanych]

(uwaga - jeśli macie wolne łącze to może Wam sie to nie odtworzyć, ale na większości łączy ten film działa normalnie).

Na miejscu Warrik Sony udostępnił Glacy swoją bibliotekę sampli, którą przez wiele lat nagrywał, jeżdżąc po całej Afryce….ta biblioteka multimedialna zawierała ogromną ilość wokali, okrzyków,ludowych śpiewów, rytmów, bębnów, czy chociażby autentyczne przemówienia Nelsona Mandeli, które Sony własnoręcznie nagrywał na dyktafone w czasach swojej młodości….
Do współpracy zostali zaproszeni różni artyści, z różnych światów muzycznych….niektórzy z nich byli znani w całym RPA, inni tylko I wyłącznie w Cape Town I w afrykańskim podziemiu muzycznym.
Glaca po powrocie wielokrotnie mówił, że bardzo mu zależało, żeby poznać tych ludzi prywatnie….poznac jak żyją, poznac ich rodziny….np. mówił, że nigdy nie zapomni radość matki Zukile, która popłakała się gdy sie dowiedziała, że jej syn będzie śpiewał na płycie, która zostanie wydana w jednym z krajów europejskich….
Aranżację muzyczną Glaca zmieniał współpracując z Warrikiem Sony, natomiast realizatorem przy nagrywaniu wokali artstów z RPA był Murray Anderson- 50 letni , producent, jazzman.

Raport z Afryki - cz.2
[link widoczny dla zalogowanych]

W międzyczasie co chwile przysyłali nam relacje, filmy z tego co tam sie dzieje….np. z ich wystęu na jednej z ulicznych imprez, które odbywają się w Townshipach (przedmiejskich gettach) co jakiś czas….
Na tych imprezach jest tylko stół DJski i grupka ludzi otaczająca danego rapera, który śpiewał w danym momencie….. każdy może podejść, wziąć mikrofon I improwizować, freestylować ….Glaca wykonał tam utwór ,,Victims of War” (wersję pierwotną, bo ,,wersja afrykańska” dopiero powstawała) oraz po skonczeniu płyty pożegnalny występ, na którym wykonał ,,Give it all away”. Pierwszy występ odbył się w dzień, natomiast ten pożegnalny odbył się w nocy I jego fragmenty są widoczne w teledysku do ,,Give it all away”.

Poza tym Glaca w wywiadach wielkrotnie mówił o potrzebie zawiezienia mocnej muzyki tam, gdzie będzie ona świeża….w Guguletu jedynym pojęciem tych ludzi o muzyce rockowej było, to, że oni wiedzieli o istnieniu kogoś takiego jak Jimmy Hendrix, który gdzieś kiedyś wywijał na gitarze….ale zarówno formacje takie jak Limp Bizkit, Korn, Linkin Park jak I tego typu muzyka…nie były im znane.

Fragment wywiadu :

W internecie krążą zaskakujące filmy z twojego występu na boisku w Guguletu z DJ Kostkiem. Jak przyjęła cię publiczność, dla której rozwój rocka zatrzymał się na Jimi Hendrixie?

Od dawna nie odczuwałem takiej tremy przed występem. Czym innym jest wyjść na scenę ze światłami, wielkim nagłośnieniem i uderzyć jak z armaty, a czym innym stanąć z mikrofonem przed ludźmi, skonfrontować ich z agresywnym dźwiękiem i nie przegrać. Pewnie dla nich byłem jakimś kosmitą, bo tam przyjeżdżają najwyżej czarni raperzy z Francji. Chyba znalazłem z nimi wspólny język. To było mocne doświadczenie, ale właśnie tak chciałem dotrzeć do Afryki.


Występ Glacy w afrykańskim gettcie :
[link widoczny dla zalogowanych]

(na początku filmu jest występ w clubie, ale trwa to tylko 40 sekund....po tym czasie jest już to o czym mówiłem czyli fragment ulicznego występu Glacy)

I jak to G powiedział u Piotra Kaczkowskiego :
,,mam nadzieję, że udało mi się w nich trochę tego hardcoru zaszczepić na dłużej….”.
Podobnie kiedy w tej samej audycjii mówił :
,,ja nie pojechałem tam sam…pojechałem tam ze wszystkim czego dokonaliśmy w Polsce, pojechałem tam z fanami jakich ma Sweet Noise, z Przystankiem Woodstock, z Docentem….o tym wszystkim tam opowiadałem”.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Noiser dnia Pon 13:30, 22 Gru 2008, w całości zmieniany 2 razy
 
Zobacz profil autora
Noiser



Dołączył: 11 Cze 2007
Posty: 2732
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 61 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my home is where I sleep

 PostWysłany: Wto 14:41, 23 Gru 2008    Temat postu: Back to top

The Triptic



Cz. 3

Pamietam, że nikt nie wiedział, czego ma się spodziewać po powocie z Afryki….ja np. spodziewałem się usłyszec zupełnie inna płytę….bardziej elektroniczną…taką jaka była…tyle tylko, że z wokalistami afrykańskimi….okazało się, że cały materiał został niemal wywrócony do góry nogami.
Kilka utworów z nowej płyty moglismy usłyszeć jeszcze przed premierą płyty u Piotra Kaczkowsiego, kt gościł Glacę kilka razy przed datą wydania albumu.....Pamiętam, że audycja była późno w nocy….a te utwory tak mną wstrząsnęły, że nie mogłem zasnąć przez kilka godzin, bo po prostu mnie ,,nosiło”…

Podobnie było po odpaleniu płyty, kiedy nadszedł czas premiery….przed empikiem byłem z samego rana i byłem pierwszym, który ją kupił, bo towar przywieźli chwilę przed moim przyjściem….Oczywiście kupiłem wersję ,,specjalną” z dołączonym DVD, które zwierało teledysk do ,,Sympathy for the Devil part 666”, galerię zdjęć, występ Glacy na nocnej imprezie w Guguletu oraz wywiady ze wszystkimi afrykańskimi artystami I producentami łącznie z filmikami z sesjii nagrań w studio….

Zanim napiszę o płycie chciałbym przybliżyć sylwetki afrykańskich artystów, którzy wnieśli ogromny wkład w ten materiał :

Warrick Sony – pisałem już o nim wcześniej – producent, dawniej punkowiec, politolog z zamiłowania, fan książek Ryszarda Kapuścińskiego….


Murray Anderson- producent, gitarzysta, jazzman.


Zukile - ,,młody gniewny”, uliczny raper…..


Titi – wokalistka soulowa, gospel.


Teba Shumba – rastafarianin, wokalista, organizator ulicznych imprez freestylowych w gettach, raz w tygodniu jeździ do gett gotować dla tamtejszej ludności….zaangażowany również w działalność teatralną….


Inge Beckman – wokalistka bardzo znanego I cenionego w RPA zespołu Lark.


Paul Ressel – producent, beatmaker, muzyk zespołu Lark, poza graniem w Lark zajmuje się, tworzeniem ekstremalnej elektroniki I awangardy sceny noisowej.


Theo Crous – gitarzysta bardzo znanego w RPA zespołu Springbok Nude Girsl, rockman, właściciel I realizator potężnego studia gitarowego….wystąpił również pod koniec teledysku do ,,Give it all away”.


E.J – znana, południowo –afrykańska wokalistka.


D-form – raper.

Natomiast co do samej płyty :

Elektroniczna muzyka jaką stanowiły wersje pierwotne zamieniła się w jak najbardziej ,,żywe” brzmienie. Użyto ,,żywych” bębnów, perkusjii, dograno ,,żywe” gitary, co prawda elektronika nadal była, ale zredukowana do minimum I zepchnieta na drugi plan….
Po włączeniu płyty słychać jakieś dziwne dźwięki, odgłosy….od razu skojarzyły mi się z czymś, co często na filmach historycznych daje sygnał do rozpoczęciem wojny….tak zaczyna się utwór ,,Victims of War”- utwór otwierający opowieść jaką stanowi płyta ,,The Triptic”. Po tych tajemniczych dźwiękach słychac oryginalny fragment przemówienia Nelsona Mandeli :
,, I salute all those who have fallen in battle. You have not died in vain”,
....po czym następuje ,,właściwa cześć utworu”.
Już od pierwszych minut można zauważyć, że Glaca zrobił niesamowite postępy jako wokalista…..doskonale przekazał emocje i przekaz zawarty w tym tekście….aż dreszcze miałem jak słuchałem tego po raz pierwszy, szczególnie w drugiej, wolniejszej części utworu.…..Jest to jeden z moich ulubionych utworów na płycie…..głównie z powodu niesamowitej ilości śladów….od podstawowych, stanowiących ,,rockowy trzon” po przeróżne, przedziwne sample elektroniczne, wokale afrykańskie, dziecięce…..szczególnie podoba mi się druga część tego utworu…wolniejsza, ale z niesamowitym popisem możliwości wokalnych Glacy….

[link widoczny dla zalogowanych]

Kolejnym utworem jest utwór ,,Without”. Najmocniejszy utwór na płycie…..I chyba jedyny przypadek, gdzie bardziej podobała mi się wersja pierwotna….i sam nie wiem czemu? Miała jakiś taki specyficzny klimat, mimo, że wersja ostateczna zawiera przepiękny wokal Inge Beckman – wokalistki zespołu Lark….jakoś zagranie tego kawałka ,,żywymi” instrumentami chyba mu nie służy…..ale i tak technika robi wrażenie. Theo Crous nagrał tak nietypowe gitary, że Adam Toczko, który ma już za sobą sporo lat pracy z miksowaniem płyt najlepszych polskich zespołów…..pierwszy raz w życiu się z takimi spotkał i długo zastanawiał się w jaki sposób się za nie zabrać podczas mixu i zgrywania całości……W Without pod koniec są wykorzystane ścieżki perkusyjne Docenta, które nagrał dla SN przed śmiercią…..takie dość szybkie, charakterystyczne dla muzyki, którą przez większośc życia się zajmował…..W refrenie bardzo podoba mi się pomysł z połączeniem wokali Inge i Glacy…..Inge śpiewa niemal operowy sopran, zaś Glaca bardzo mocny, zachrypnięty krzyk,….zmixowane to razem daje dość ciekawy efekt.

[link widoczny dla zalogowanych]

Trzecim utworem jest ,,Chaos” z gościnnym udziałem ulicznego rapera Zukile. Utwór dość wolny, ale niesamowicie ciężki…..duże, gęste ciężie gitary i dość wolny, mocny bit. Bardzo fajny wokal Glacy, wolny ale jednocześnie mocny, dynamiczny i niesamowicie wyraźny….w porównaniu do Victims of War, zarówno Without jak i Chaos, nie mają jakoś strasznie dużo śladów ale i tak robią wrażenie….Zukile nagrał naprawdę dobre, mocne wokale….ciekawostka : Na samym początku tuż po tym jak kończy śpiewać pierwszą swoją partię słychac w oddali dziwny dźwięk…wszyscy fani myśleli, że to jakiś syntezator czy inny efekt komputerowy….okazuję się, że kiedy Zukile robił pierwsze podejście przed mikrofonem, uznał, że nie podoba mu się to jak zaśpiewał i ze złości zagwizdał….ten gwizd tak się spodobał Glacy, że postanowił go ,,uwiecznić” na płycie….

[link widoczny dla zalogowanych]

Po 3 mocnych numerach przyszedł czas na odrobinę spokoju…..,,Sympathy for the Devil part 666”. Jedyna ballada na płycie ale z mocnym zakończeniem. Jest to cover utworu Rolling Stonesów, ale ponieważ różni się znacząco od oryginału, dodano koncówkę ,,part 666”. W przeciwieństwie do oryginału, ten utwór nie jest agresywny….jest bardzo spokojny, refleksyjny….na początku słychać piekne sample afrykańskich wokali….coś jak śpiew jakiegoś afrykańskiego plemienia….takie moje skojarzenie.

„Ten utwór przyszedł do nas sam. Nie pracowaliśmy nad coverem, nigdy nie było takiego planu. Któregoś dnia pojawiły się dźwięki, do których pasował tylko jeden wers „pleased to meet you, hope you guess my name”.
Znam wiele wersji „Sympathy” i żadna według mnie nie wydobyła z tego utworu tego, co udało się wydobyć Sweet Noise: głębokiego spokoju, majestatu, powagi i przewrotności.
Słowa Mick’a dotykają celnie całej historii ludzkości, jej upadku, zepsucia i okrucieństwa. Te cechy tkwią bardzo głęboko w nas. Stały się częścią naszego życia codziennego. Tak często patrzą z oczu najbogatszych władców tego świata, krzewicieli wiary, dobrej nowiny i jedynej prawdy. Są czyste i eleganckie jak diamenty z Sierra Leone. Mają zapach świeżych banknotów i hal produkcyjnych w laboratoriach genetycznych. Patrzą na nas codziennie z mediów. Kuszą i wciągają do gry.”


[link widoczny dla zalogowanych]

Kolejnym utworem jest ,,Give it All Away”…..przyznam się, że na początku mnie nie przekonał…..zmieniłem zdanie dopiero po obejrzeniu na DVD występu Glacy w Guguletu, gdzie wykonał ten utwór na nocnej, ulicznej imprezie…..dopiero wtedy do mnie dotarło, że każdy utwór na Triptic działa na ludzi inaczej….jedne wzruszają, drugie zmuszają do myślenia, inne wywołują pozytywną adrenalinę i tzw. ,,ciarki”, jeszcze inne przekazują pozytywną energię…..Give it All away z kolei jest chyba najlepszym utworem do zaprezentowania go na żywo – idealny do grania na koncertach, ze względu na swoją skocznośc, dynamikę i rytm. Widać to było po reakcji afrykańskiej publiczności….nie będę ukrywał, bo wszystko widać na DVD….niektórzy stali jak wryci, sparaliżowani nie wiedzieli co się dzieje i co to za koleś ze swoją dziwną muzyką…ale większość dała się porwać energii jaką ma w sobie ten kawałek…..ludzie, którzy nigdy nie znali mocnej muzyki, bawili się przy niej doskonale! Oczywiście nie od razu się rozkręcili…widać wyraźnie ich zakłopotanie, chociażby wynikającej z nieznajomości ruchów do takiej muzy (do znanego im dobrze reggae czy hip hopu wykonuje się inną grę ciała), ale w czym jak w czym….ale w oddziaływaniu na ludzi i umiejętności porywania publiki niewielu artystów może Glacy podskoczyć…..więc zakłopotanie mieszkańców Guguletu było chwilowe i szybko załapali ,,o co chodzi w tych klimatach”.

[link widoczny dla zalogowanych]

,,Black Leather Boots”. Jeden z moich ulubionych. Moim zdaniem ten utwór ma najlepsze intro (wstęp) na płycie….rozpoczyna się pieknymi, afrykańskimi rytmami połączonych z przeróżnymi samplami, co daje bardzo klimatyczne, tajemnicze brzmienie….
Utwór bardzo rytmiczny, mocno, gitarowy, po czym przechodzi w jeden z ciekawszych momentów na płycie….trudno jest mi opisac ten moment….to trzeba samemu posłuchać….moment o którym mowa znajduje się w 2.54 minucie utworu. Po tym fragmencie powraca moc i dynamika gitar wzbogacona w dodatku o jeden z najlepszych scratchy jakie słyszałem….całość utworu doskonale swoim wokalem ,,wspomaga” Titi. Utwór kończy się równie pięknym rytmem co zaczyna…

[link widoczny dla zalogowanych]

Przyszedł teraz czas na utwór ,,Painkiller” – mój absolutny numer 1 na płycie! NAJBARDZIEJ BOGATY MUZYCZNIE I KREATYWNY UTWÓR NA PŁYCIE!!!
Zaczyna się od wokalu Zukile połączonego z rytmami bębnów….dla kogoś kto do Afryki podchodzi stereotypami może to brzmień nawet komicznie….natomiast wszystko się zmienia, kiedy do ,,gry” dołączają syntezatory niosące w sobie jedną z lepszych melodii na płycie…..
Po wokalu Zukile do głosu dochodzi Glaca….i to jak! Już dawno nie słyszałem w jego wykonaniu takiego wokalu….mocny, o dużej skali głosu, ze zdrową ,,chrypą” ale jednocześnie niesamowicie wyraźny i z jego największą zaletą jako wokalisty, którą jest piękna barwą głosu, która w tym fragmencie osiąga apogeum swojego piękna!
Potem utwór się zmienia….ze wolnego, melodycznego tempa wchodzi w dynamiczne klimaty, które niestety nie przypadły mi do gustu, mimo udziału Inge Beckman…..jednak ten mało fajny moment trwa krótko i w 3.20 minucie powraca wolniejsza muzyka i pełna energii jednocześnie….w tym fragmencie wokal Inge robi za ,,echo” wokalu Glacy i jest powtarzeniem wypowiadanych przez niego słów….bardzo fajny pomysł!
Następnie utwór się wycisza….zostają tylko przepiękne afrykańskie bębny i cichy szept Glacy oraz śpiew Inge….jednak wbrew pozorom to nie koniec utworu. Najlepsze dopiero przed nami, bo oto pojawiają się wykręcone w nieokiełznaną stronę syntezatory oraz wokal Zukile z chórkami Inge w tle, po czym następuje kawał hardcoru z potężnym wokalem Glacy, który do złudzenia przypomina mi w tym fragmencie Maxa Cavalerę z zespołu Sepultura później Soulfly.
W 5.54 minucie brzmienie zmienia się o 180 stopni i jest to mój drugi ulubiony fragment na płycie – znikają gitary, pojawia się fajna melodia syntezatorów i niesamowite scratche połączone z potężnymi bębnami i dynamicznym wokalem Glacy…..całość kończy się śpiewam afrykańskich plemion, połączonych z współczesnością elektroniki……stopniowemu wyciszaniu utworu towarzyszą niesamowite partie bębnów afrykańskich….

[link widoczny dla zalogowanych]

Utwór numer 8 to ,,Burn Love”. Pamietam, że kiedy po raz pierwszy słuchałem płytę to słuchając ,,Burn Love” myślałem, że mi się płyta przypadkowo przełączyła na jakąś inną…..zmiana ,,klimatów” o 180 stopni. Pierwsze skojarzenie : piosenka dla dzieci, albo o dzieciach. Pierwsze dźwięki tak się właśnie kojarzą….dopiero wokal Glacy zmienia podejście, że jednak jest to utwór dość poważny…..ale moim zdaniem G trochę przesadził i wokal jest jak dla mnie za mocny do tego kawałka….tym bardziej, że w radiu mówił, że napisał ten utwór dla swojej córki….Na szczęście proporcje emocji wyrównują się za sprawą Titi….jej wokal niewątpliwie dodaje tej piosence dużo ciepła i miłości…..

[link widoczny dla zalogowanych]

Kolejny utwór to ,,In the name”. Kolejny utwór napisany przez Glacę z myslą o swojej córce….Gościnnie występuje tu Teba Shumba. Utwór bardzo wolny ale niesamowicie mocny, ciężki….z poczatku może wydawać się nudny….natomiast jego siła i piekno na tym własnie polega….na NARASTANIU EMOCJII I BUDOWANIU NAPIĘCIA!. Nudny początek kończy się w 2. 33 minucie w której to znikają gitary, pojawia się śpiew Glacy połączony z pieknym, kobiecym chórkiem E.J….po tym spokojnym momencie następuje zdecydowanie NAJBARDZIEJ EMOCJONALNY MOMENT NA PŁYCIE! Mocny wokal Glacy z chórkami E.J, oraz partie wokalowe Titi, która jak echo powtarza po nim : wersy ,,Scream for me” oraz ,,Freedom”.
Piotr Kaczkowski powiedział, że te chórki przypominają mu kobiece chórki jednego z kawałków Pink Floyd, ale już nie pamiętam którego konkretnie….
Końcowka utworu to popis jej umiętności wokalnych (jednak trzeba się wsłuchać, bo są na drugim planie) które słychac w tle emocji jakie niesie w sobie ekspresja wokalu Glacy po czym następuje…..kołysanka dla dziecka. Wers ,,scream for me my child….” który jeszcze przed chwilą był krzyczany….na samym końcu jest śpiewany przez Glacę jako kołysankę….. tak jak ojciec przy kołysce swojego dziecka śpiewać powinien….delikatnie, pół szeptem…..z delikatnym akompaniamentem pianina i ze spokojnym chórkiem Titi w tle….pamietam, że miałem łzy w oczach, gdy po raz pierwszy to usłyszałem. Tym bardziej, że przed premierowym przesłuchaniem w audycji Piotra Kaczkowskiego, Glaca opowiedział o swojej inspiracji….mówił, że ta piosenka jest o tym, że nieważne jak daleko jest od swojej córki, bo jeśli tylko będzie działa jej się krzywda, to on usłyszy jej krzyk i dotrze do niej w parę sekund z pomocą…nawet gdyby miał rozerwać świat na pół.

[link widoczny dla zalogowanych]

Po tych silnych emocjach przychodzi czas na utwór ,,Missing you”. Utwór przez wielu określany jako ,,dyskotekowy”. I rzeczywiście….poczatek może na to wskazywać….mocny, dyskotekowy beat, w którym kolejno występują : Glaca, raper D-Form, którego szybkość rapowania w tym kawałku robi niesamowite wrażenie oraz E.J, która zafundowała w tym utworze kawał dobrego, indyjskiego popu….całość kończy partia wokalowa Glacy.

[link widoczny dla zalogowanych]

Kolejnym utworem jest ,,Vahan Song”. Utwór, który ma swoją historię….
Wielki udział w nim ma Vahan Bego – artysta z Armenii odpowiedzialny za symbolikę SN, rzeźbiarz, malarz, plastyk, przyjaciel zespołu. Kiedyś przyszedł do studia Glacy i powiedział, że przypomniał sobie melodię, jaką grał mu ojciec w dzieciństwie….to była kołysanka ormiańska. Nagrali tą melodię w studiu…jakiś czas później Glaca napisał tekst, Magic muzykę i tak powstał ,,Vahan Song”. Utwór mający mało skomplikowane partie gitarowe….ale jego siła jest ,,melodia Vahana”, którą słychać w 2.33 minucie utworu. JEDNA Z PIĘKNIEJSZYCH MELODII JAKIE WÓWCZAS SŁYSZAŁEM. I niech mi ktoś powie, że w muzyce współczesnej już się nie tworzy nowych melodii….to odeślę go do tego utworu właśnie.
Podczas tej melodii słychać głosy rodziny Vahana : Mamy, Żony, Dzieci oraz jego samego. W dodatku ludzie, którzy znają poprzednie płyty SN mogą doznać szoku : Otóż Glaca w tej melodii….ŚPIEWA! To nie jest mordodarcie z płyty Koniec Wieku, to nie jest krzyk, hardcorowa melorecytacja ani rap z płyty Czas Ludzi Cienia czy Revolty….to jest najprawdziwszy śpiew. A pod koniec melodii wyciągnął w tym śpiewie taką ,,górę”, że nie jeden śpiewak mógłby się na tym dźwięku potknąć….to tylko potwierdza jak bardzo Glaca rozwinął się wokalnie!
Utwór kończy się mocnymi partiami gitarowymi, które były na początku….zamykając jakby tą melodię od drugiej strony i sprawiając, że jest ona jakby ,,w środku” utworu.

[link widoczny dla zalogowanych]

Utwór ,,In the blood” ( my forgotten friend) jest jakby przedłużeniem ,,Vahan Song”. Jest to rap Glacy oparty na bicie stworzonym na podsawie ,,Vahan Song”. W zasadzie nic szczególnego….

[link widoczny dla zalogowanych]

Następnie dość ważny utwór dla twórczości SN. ,,Stay Alive” . Dlaczego ważny? Dlatego, że jest to chyba pierwszy utwór SN, który….niesie w sobie OPTYMISTYCZNĄ NUTĘ! Często zarzucano SN, że ich muzyka jest dołująca…..no to macie to co chcieliście! Utwór mający w sobie dużo pozytywej energii, kompozycja dość wesoła, niosąca radość, życie….jeśli ktoś lubi reggae to polecam przesłuchać fragment z 5.12 minuty…..jest to udział Teby Shumby, który jest rastafarianinem z krwi i kości….i na pewno fani reggae się nie zawiodą!

[link widoczny dla zalogowanych]

Jednym z ostatnich utworów na płycie jest ,,World”. Bardzo podoba mi się zwrotka….bardzo tajemnicza ale jednoczesnie pozytywna….refren zawiera w sobie bardzo dużo optymizmu, dużo życia i energii….utwór przepięknie kończy się śpiewem afrykańskich dzieci….

[link widoczny dla zalogowanych]

Ostatni utwór to ,, Access confirmed”. Utwór instrumentalny, zamykający płytę The Triptic. Jest to nawiązanie do awangardowej, działalności SN, takich jak projekt Noise inc. Czy muzyka do filmu ,,We are the strange”.

[link widoczny dla zalogowanych]

Płyta The Triptic jest moim zdaniem czymś niesamowitym. Najbardziej miażdży kiedy przesłucha się ja od początku do końca, od deski do deski…..co do sekundy. Wtedy można dostrzec spójność tych różnych stylowo utworów….to, że tworzą jedną wielką historię – opowieść o człowieku, który kocha i cierpi tak samo, niezależnie od miejsca zamieszkania czy koloru skóry….Ludziom, którzy zarzucają SN wulgaryzmy chcę tylko zwrócić uwagę na fakt, że (pomimo, że nie brakuje ich także na tej płycie) to najczęstszym słowem powtarzającym się na płycie jest słowo ,,love”…. To jest główne sedno tej płyty – miłosć.

Poza tym Triptic wyróżnia się od innych produkcji….NIEPRZEWIDYWALNOŚCIĄ! Słuchając utworów z tej płyty nie wiemy co się stanie za kilka sekund….nigdy nie możemy być pewni, że za minutę czy dwie, brzmienie nie zmieni się o 180 stopni….w przeciwieństwie do większości piosenek, w których patent jest ciagle ten sam….nawet wielkie klasyki z lat wcześniejszych…mimo, że genialne, to jednak bardzo przewidywalne i już po kilku sekundach można się zorientować jaka będzie dalsza część utworu…zwrotka, refren…. niczym nas to raczej nie zaskoczy. Na tej płycie tego nie ma…. Tak brzmi własnie prawdziwa muzyka współczesna!!!
Niektórzy zarzucają tej płycie ,,barokowość”, że ,,za dużo dźwięków naraz” ,,przerost formy nad treścią”, ale dla mnie tak ogromna ilość sladów, świadczy o kreatywności….poza tym jak powiedział Murray Anderson : ,,na tej płycie różne gatunki muzyczne nie stoją naprzeciwko siebie, tylko przenikają się nawzajem, zazębiają się….tworzą zupełnie nowe brzmienie i zupełnie nową jakość w muzyce, zupełnie nowy gatunek muzyczny….
Ja słucham tej płyty już od roku i ciagle odkrywam ,,nowe dźwięki” z drugiego, trzeciego czy dziesiatego planu, które podczas pierwszych przesłuchań mi gdzies umknęły, bo się człowiek skupił głównie na pierwszym planie i na całościowym odbieraniu muzyki…..


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Noiser dnia Wto 14:42, 23 Gru 2008, w całości zmieniany 1 raz
 
Zobacz profil autora
Noiser



Dołączył: 11 Cze 2007
Posty: 2732
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 61 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my home is where I sleep

 PostWysłany: Wto 21:16, 23 Gru 2008    Temat postu: Back to top

,,Człowiek zza morza przywiózł gniewne beaty”



- wywiad z Glacą, liderem „Sweet Noise” o najnowszej płycie „The Triptic”. Rozmawia Justyna Wrońska.

Justyna Wrońska: Masz korzenie sudańskie...
Piotr „Glaca” Mohamed: Mój ojciec jest Sudańczykiem, stamtąd pochodzi. Jest jednym z tych, którzy przyjechali do Polski studiować, konkretnie do Rzeszowa, gdzie ukończył Technikum Kolejowe, a później kształcił się w ścisłych kierunkach - jest inżynierem. Przez niego ten afrykański wątek.

Urodziłem się w Rzeszowie i żyłem tam siedem lat, później wyjechałem z rodzicami na kontrakt do Libii. No, i tak zaczęła się historia powrotów do Polski: przyjeżdżałem, mieszkałem z dziadkami, kończyłem parę klas, później „tam” wracałem. Żyłem w ciągłych rozjazdach. Sudan przyszedł później, najpierw była Libia. To były bardzo różne kultury. Świat arabski zmieszany z komuną, reżimem, totalitaryzmem, ze strachem, zbrojeniem się; z przeświadczeniem, że inni będą dla Libii pracować ze względu na finanse, które to państwo miało z ropy. Libijczycy byli w okresie przejścia z trybu „pasterskiego” do „miast”. Moja mama pracowała w szpitalu, gdzie kobiety nie chciały leżeć w łóżkach. Kiedy położyli je do nich z dziećmi, wieczorem leżały na kocach pod łóżkami. Nie mogło być inaczej, tylko niektóre to przełamywały.

Wtedy, nie odebrałem Libijczyków jako przyjazny naród. Żyliśmy w izolacji, gdzieś w enklawach polskich, ludzi na kontraktach. Potem, kiedy mieszkaliśmy poza osiedlem, nasze bramy były stale zamknięte. Mieliśmy owczarka niemieckiego, który był tam postrachem. Bardzo go nie lubili i cała brama była naznaczona kamieniami. Walczyłem na kamienie z tamtejszymi dziećmi. Nie wiem, z czego to wynikało, ale żyliśmy trochę w strachu izolowani przez rodziców. Z drugiej strony Libia była pięknym krajem: pozostałości imperium rzymskiego, cudowne zabytki. Często jeździliśmy je oglądać i na przepiękne, zupełnie dziewicze plaże. Wiążą się z tym bardzo miłe wspomnienia, chętnie bym tam pojechał…

J.W.: Część życia tu, część życia tam… Zupełnie inna perspektywa oglądania obu tych rzeczywistości. Jaki zostawiło to w Tobie ślad?
G: Potężny. Chyba mniej Libia, bardziej Sudan. Pamiętam, jak wysiediliśmy z ciężarówki i weszliśmy do domu rodziców mojego ojca. Poczułem się jak w domu - nie pamiętam drugiego takiego momentu - takie maksymalne ciepło i totalna radość. Zero podtekstów, niedopowiedzeń, czy zazdrości, zawiści – na maksa piękne doświadczenie. Oczywiście była druga strona... Moja mama jest Europejką, Polką, lekarką i lubi czystość. A tam? Jakby dwie rzeczywistości: byli bardzo czyści i kąpali się kilka razy dziennie, natomiast kuchnia była naturalnie bliska ziemi - z masą karaluchów, z górą śmieci i bez oświetlenia - to było dziwne, mroczne miejsce. Tamtejsze kobiety zwyczajnie się w niej poruszały, a moja mama była sparaliżowana. Zupełnie nie wiedziała jak ma się odnaleźć. Z czasem zaczęła robić porządki, w inną stronę wszystko organizować.

Odczucia, którymi w Sudanie nasiąknąłem - wszyscy są razem na ulicy i w rodzinie - musiałem mocno przytłumić. Wydaje mi się, że musiałem to z biegiem lat nie tyle ukrzyżować, co zachować na specjalne okazje. W Polsce zawiodłem się na otwartości, serdeczności, na otwieraniu domu przed kolegami, pseudoprzyjaciółmi, nie tylko obcymi.
Teraz z RPA przywiozłem, ze strony czarnej społeczności, bardzo podobne wspomnienia. Ludzie w Afryce lubią się nawzajem, lubią ze sobą być, mieć bliski kontakt, fizyczny. Bez podtekstów seksualnych. Mężczyźni chodzą trzymając się za ręce, co niczego nie oznacza poza tym, że się lubią. Mnie również zdarzało się chodzić za rękę. Natomiast teraz, kiedy pojechałem do RPA, nie wiedziałem jak mam się zachować. Po zdjęciach do najnowszego teledysku poszliśmy do domu Zukile Malahlana - bierze udział w płycie „The Triptic” - i chwycił mnie za rękę. Zesztywniałem, było mi tak głupio... Tym zacząłem nasiąkać tutaj i ta skorupa jest coraz grubsza.



Cała droga do płyty „The Triptic” to niestety droga zawiedzionych przyjaźni i układów partnerskich. Ostatnią płytę uważam za szczyt działania „Sweet Noise”, za swój szczyt, ale dotarłem na niego tak naprawdę sam i muszę budować wszystko od nowa. To się bierze tak naprawdę z tego, o co mnie pytałaś. Wydaje mi się, że te rzeczy, które zapamiętałem tak mocno; że ludzie mogą być dla siebie maksymalnie mili i że naprawdę żyje się łatwiej nawet w ubóstwie, jeżeli jest się dla siebie, chce się być ze sobą. Brak tego w kontaktach w Polsce zawsze najbardziej mi przeszkadzał, jakby cięło mnie od środka. „Tam” po prostu czuję, jakbym pływał w rzece, którą znam. Dystans jest bardzo mały. Nie wiem ile z tego, co powiedziałem ma sens, ale tak to wygląda...

J.W.: To było pytanie o bardzo osobiste odczucia i trudno nie przyjąć tego, co mówisz...
G: Uważam, że to charakteryzuje Afrykę. Byłem w trzech miejscach, w trzech krajach. Tak jest wszędzie. Miałem przygodę w Egipcie. Miałem 15 lat i leciałem do Sudanu z międzylądowaniem w Kairze. Okazało się, że nie mam wizy w sudańskim paszporcie. Nie wpuścili mnie do samolotu, zostałem na lotnisku. Nie miałem grosza przy duszy, żadnych znajomości. Nie było wtedy komórek i nie mogłem dodzwonić się do domu „tutaj”, ani „tam”. Kontroler powiedział, w jaki sposób mogę dotrzeć do ambasady i poinformował: „Dzisiaj jest piątek, więc nic nie załatwisz, dopiero w poniedziałek”. Wiesz, wyszedłem przed lotnisko i się popłakałem. Była noc... Jednak zaczęła działać intuicja, która do końca całej przygody mnie prowadziła. Poszedłem na przystanek, wsiadłem do pierwszego lepszego autobusu, przysiadł się do mnie człowiek i w jakiś sposób wylądowałem u niego w domu. Najpierw okłamywałem go, że chcę znaleźć tani hotel. Zaprowadził mnie do ruiny, gdzie były szczury, dziury w podłodze, prostytutki. Powiedział: „Taniej nie będzie”. W końcu przyznałem się, że nie mam pieniędzy. Kiedy wszystko wytłumaczyłem zabrał mnie do swojego domu. Spędziłem z jego rodziną i z nim kolejne trzy dni. Byłem dla nich maksymalnie kimś, bardzo o mnie dbali. Przeżyłem w Kairze trzy dni z całą inicjacją w sprawy, które zdarzają się dorosłym facetom; wtajemniczali mnie i czułem się bezpiecznie.

To jest najbardziej charakterystyczna rzecz, którą my powoli zatracamy - bycie z sobą na co dzień, które sprawia, że dzień może być fantastyczny, pomimo wszystko. Obecnie jest dookoła ciśnienie, żeby sobie radzić w świecie. Wszyscy gnamy do przodu. Kariera jest czymś mega ważnym i jeśli się coś nie ruszy, nie przyjdzie e-mail, to dzień jest stracony, uwsteczniamy się, panika. To jest coraz bardziej podkręcane i siłą rzeczy brakuje mi czasu, żeby usiąść przed bramą swojego domu z kolegami, wypić herbatę i po prostu rozmawiać do późnych godzin. I myśleć tylko o tej chwili, o czym rozmawiamy i że jesteśmy ze sobą.



J.W.: Czy długa była droga do albumu „The Triptic”? Mówiłeś, że w pewnym sensie dotarłeś na szczyt... G: Może jeden ze szczytów, bo nie chciałbym w którymś momencie zacząć spadać. Dla mnie to wszystko jest jeszcze zbyt świeże. Lecąc do RPA miałem tylko swoje płyty i dokonania artystyczne. Nie podjechała po mnie limuzyna wynajęta przez firmę „Universal” czy coś podobnego. Bardziej tak wyobrażam sobie przyjazd, na przykład Kayah do Senegalu. Dociera się wtedy do zupełnie innych ludzi i w zupełnie inny sposób. Muska się samą powierzchnię. Pojechałem ze swoim plecakiem, z paroma instrumentami, płytami i wydaje mi się, że gdybym wyruszył z pieniędzmi nie byłbym tak szanowany. Ta droga musiała być długa. Nasze dokonania o nas świadczą – mi pozwoliły dotrzeć do południowoafrykańskich muzyków i zdobyć zaufanie. Pod tym względem nie żałuję lat, zrobionych rzeczy, przebytej drogi... Tak musiało być.

J.W.: Z tego co mówisz, można wnioskować, że ostatni album „Sweet Noise” powstawał w bezpiecznych warunkach. Wyjechaliście do RPA, byliście tam kilka tygodni...
G: Z tym, że to nie było takie proste. Zanim tam wyjechałem pracowaliśmy nad tą płytą w Polsce trzy lata. Tyle ją komponowałem z marzeniem zrobienia międzynarodowego albumu, pomieszania kultur. Cały czas miałem w podświadomości Afrykę, cały czas chciałem znaleźć groove, rytm i zagrać ostrą muzykę tak, aby Afrykańczycy mogli ją zrozumieć. Myślę, że po tych latach wynik nie był zerowy, ale to był szkic. Gdyby nie wyjazd, absolutnie bym tego nie zrobił. Ta podróż spadła z nieba i stwierdziłem, że może jest szansa przetarcia sobie szlaków. Jednak przede wszystkim chciałem zawieźć „tam” coś bardzo mocnego i wyrazistego. Nie zmieniać siebie, tylko nasycić tamtą wibracją.

Pojechałem i pracowałem z „białym” człowiekiem, legendą punkrocka w RPA - Warrickiem Sony. Walczył z apartheidem, więc musiał kochać Afrykę i jej rdzennych mieszkańców. Bronił ich w swojej twórczości i jakby przeciwstawił się swoim braciom. Z nim odbywała się druga część pracy. Zacząłem spotykać artystów z Cape Town związanych z różnymi kulturami, trendami muzycznymi: rappera Zukile z plemienia Xhoza; Teba, który był rastafarianinem, wniósł kulturę rasta, kulturę „dża” i jakąś przepiękną wibrację; Titi - soulową wokalistkę, która zaśpiewała moją wymarzoną opcję: duże refereny, w których są duże chóry. Marzyłem, aby to był czarny, gospelowy głos – i sądziłem, że jest to tylko w sferze marzeń - a dzięki niej się naprawdę spełniło. Była jeszcze taka para, rapper Denver i przepiękna wokalistka E.J. Nie byli parą w życiu, ale mieli podobne pochodzenie. Jest taki odłam ludzi mieszkających w RPA, którzy mają korzenie indyjskie, dotarli do Afryki z transportami niewolników. Ci muzycy wnieśli ze sobą ragga o zabarwieniu indyjskim. Przeżywałem ekstatyczne momenty w studio, kiedy płyta nabierała kształtu, ponieważ słyszałem muzykę, którą nosiłem w sobie od wielu lat.

I wiesz, wszystko się zmieniło przez kontakt z nimi. Nagle rozmawiałem o swojej muzyce nie z ludźmi, którzy znają się na metalu, rocku czy punkrocku, nie z muzykami z gitarami w rękach. Tylko tak naprawdę z ludźmi, którzy na co dzień chodzą do klubów słuchać dancehall’u, ragga, słuchać reggae. Nagrałem wiele śladów i wróciłem do Polski. Z inżynierem dźwięku, Adamem Toczko, traktowaliśmy ten materiał jak świętość. Adam wiedział, że mamy do czynienia z czymś wyjątkowym, z pięknymi śladami, które się rzadko zdarzają... ślady tak pełne życia. Myślę, że dla tych muzyków ważny był cel płyty „The Triptic”; to, kim jestem, co chcę zrobić oraz ich walka o pokazanie swojej kultury. Oni byli bardzo dumni, że mogli reprezentować swoje szczepy, klany, narodowościowe grupy, Cape Town, Afrykę.

J.W.: Dostrzegasz jakąś różnicę pomiędzy muzykami, z którymi pracowałeś do tej pory, a których spotkałeś w RPA?
G: Muzycy południowoafrykańscy nagrywanie płyty traktowali jako pozytywną walkę. I to jest rzecz, której zawsze szukałem w muzykach, z którymi pracowałem - tego zacięcia. Użyłem słowa walka, tak właśnie myślę, aby tworzenie muzyki było walką o dobre rzeczy, bo o nie trzeba walczyć i być w tym rewolucjonistą. Trzeba być i trzeba wierzyć. I bardzo mi tego brakowało wśród znajomych muzyków. Bardzo szybko wpadli w młyn: kapcie, dom, kariera, rodzina. Słyszę narzekania, że króluje disco-polo, nuta festiwalowo-opolsko-sopocka. Dopiero po przyjeździe stamtąd zrozumiałem, jakie to ma głębokie korzenie. Brak aprobaty starszego pokolenia wobec tego, co robią młodzi: „Brzdąkasz na gitarze. Hałasujesz. Co to jest?”. Jesteśmy wyzuci, mało otwarci i wąsko patrzymy na sztukę i muzykę. Niestety nie mieliśmy Boba Marleya, nie mieliśmy wielu. Był Jacek Kaczmarski... Żyjemy trochę w paranoicznym społeczeństwie: niby był Jacek Kaczmarski, ale gdzie jest ślad po nim?Tylko proszę nie mylić tego z odgrzewaniem przez kolejne bandy piosenek Jacka w formie coverow... Chodziło przecież o walkę, bunt... To mnie w afrykańskich muzykach zachwyciło - ich zaciętość i pasja.


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Noiser



Dołączył: 11 Cze 2007
Posty: 2732
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 61 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my home is where I sleep

 PostWysłany: Śro 16:05, 24 Gru 2008    Temat postu: Back to top

Koniec?

Ten post kończy chronologię wydarzeń na temat Sweet Noise. Jest to historia ,,w pigułce”, bo wydarzeń było więcej ale zostawiam to tak jak jest. Dalsze losy tego tematu leżą w Waszych rękach…..ja swoje zrobiłem.

Po wydaniu płyty The Triptic…..coś nie wyszło. Przed deklaracją zrobienia rzeczy na poziomie światowym mało kto wierzył, że się uda…..tymczasem UDAŁO SIĘ!!! Triptic to płyta wyjątkowa i spokojnie mogłaby konkurować z płytami innych światowych gwiazd, a wcześniejsze produkcje Sweet Noise wydają się przy niej marne niczym zwykła muzyka na poziomie Polaczków. Użyto najnowocześniejszych technologii, zaangażowano wielu doświadczonych, zagranicznych muzyków i producentów, użyto tak wielkiej ilości śladów, że polscy producenci tandety pop, idąc na skróty, ze śladów jednego tritpticowego utworu zrobiliby co najmniej 15 ,,różnych” piosenek. Tylko co z tego?

Już to kiedyś pisałem : czy czasami Sweet Noise nie nagrał płyty idealnej kosztem…. swojego istnienia? Czy było warto? Może tak, bo Triptic jest jedyną płytą, która nie wychodzi z mojego odtwarzacza…..po prostu nigdy się nie nudzi. Ale cena jest wysoka….odszedł trzon zespołu. Magic i Henry Tod wyjechali za granicę. Może gdyby Docent żył….kto wie. Glaca zawsze mówił, że ludzie w zespole muszą być dla niego inspiracją….Docent był zawsze artystą, o którym Glaca wyrażał się z szacunkiem….ale Docent nie żyje. Nie ma już nikogo z osób, które stworzyły całe to zamieszanie o nazwie Sweet Noise. Glaca został sam i coś mi podpowiada, że nie bardzo widzi mu się angażować byle kogo czy kogokolwiek do zespołu o takiej renomie. Próbował sam to pociągnąć. Udzielał wywiadów, promował Triptic jak tylko mógł ale prawda jest taka, że bez zespołu miał ograniczone możliwości. Deklarował cprawda skompletowanie międzynarodowego składu koncertowego ale z tego i też nic nie wyszło…..

Glaca zaczął tracić publikę….obecnie wierni fani stanowią garstkę, w porównaniu z tym co było wcześniej…..co więcej….niektórzy są tak wkurzeni, że uważają, iż Glaca nie powinien firmować Tripticu marką Sweet Noise tylko swoim nazwiskiem. I jak sami mówią :
,,tu nie chodzi o renomę, bo Glaca też ją ma, chodzi tylko o rozgraniczenie pewnych spraw : Sweet Noise to Glaca i Magic, a nie to co mamy teraz….”.

Ja osobiście jestem innego zdania. Prawda jest taka, że przez 3 lata Glaca pracował nad płytą razem z Magikiem….to, że przez ostatni rok samotnie w Afryce postawił ,,kropkę nad i” niczego w tej kwestii nie zmienia.

Natomiast to co się stało później to już inna sprawa…..mam wrażenie, że pewne plany po prostu mu nie wyszły. W Polsce płyta sprzedała się świetnie. Jakiś czas później została wydana na rynku w RPA i też nieźle sobie radziła w sondażach….Ale wcześniej mówiło się o międzynarodowym projekcie : więc co z krajami takimi jak UK, Niemcy, Francja, nawet USA? Żeby zawojować te państwa potrzebny jest mocny skład koncertowy, a tego jak nie było tak nie ma….Były deklaracje, że zmieni się wygląd strony internetowej na bardziej ,,Tripticowy”. Wygląd, który jest obecnie jest nieaktualny, bo powstał przy wydawaniu płyty Czas Ludzi Cienia. Na forum udzielał się człowiek odpowiedzialny za nowy wygląd strony…..teraz ślad po nim zaginął, a nowej strony jak nie było tak nie ma. To tylko dowód, że Sweet Noise traci sprzymierzeńców i coraz bardziej się izoluje….Gdyby nie fakt, że wydali najlepszą płytę jaką w życiu słyszałem już dawno straciłbym nadzieję, że coś pięknego może jeszcze kiedykolwiek powstać w tym obozie….

Glaca postanowił więc ,,odpocząć” od tego całego zamieszania i skorzystał z propozycji Toshiego Kasai – japońskiego producenta mieszkającego w USA, gitarzysty i klawiszowca współpracującego m.in. z zespołem Tool, który zaproponował mu udział w awangardowym projekcie muzycznym. Niewątpliwie kusząca dla Glacy była współpraca z wielkimi nazwiskami, rozwój swoich zainteresowań muzyką noise, oraz wyjazd do USA, dzięki któremu nabierze dystansu i czasu by zastanowić się w jaki sposób odbudować dawną świetność Sweet Noise….

Ostatecznie stworzyli projekt o nazwie ,,Serce” – efekty ich pracy można obejrzeć pod tym linkiem :

[link widoczny dla zalogowanych]

Obecnie Glaca mieszka i tworzy w Los Angeles, do projektu Serce dołączył również M dot Strange – autor filmu ,,We are the Strange” do którego Glaca tworzył swego czasu muzykę….M dot tworzy animacje komputerowe dla dźwięków Glacy i Toshiego Kasai.


Progres!

Zobaczmy jaką drogę przebył ten zespół od początku do końca. Jak zmieniało się brzmienie....jak to wszystko dojrzewało i rozwiało się....z każdą następną płytą było coraz lepiej aż na The Triptic osiągnięto szczyt.

Z płyty Respect :
[link widoczny dla zalogowanych]



Z płyty Getto :
[link widoczny dla zalogowanych]



Z płyty Koniec Wieku :
[link widoczny dla zalogowanych]



Z płyty Czas Ludzi Cienia :
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]



Z płyty Revolta :
[link widoczny dla zalogowanych]




Z płyty The Triptic :
[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]



Natomiast fani czekając na jego powrót i reaktywację Sweet Noise mogą tylko słuchać nagrań i oglądać zapisy koncertów, w którym Sweet Noise był potężnym, 9 osobowym zespołem z własnym, niepodrabialnym stylem, ideologią i przekazem.



Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Noiser dnia Śro 16:11, 24 Gru 2008, w całości zmieniany 3 razy
 
Zobacz profil autora
Noiser



Dołączył: 11 Cze 2007
Posty: 2732
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 61 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: my home is where I sleep

 PostWysłany: Pią 23:44, 06 Lut 2009    Temat postu: Back to top

Dzisiaj przypadkiem trafiłem na bardzo fajny wywiad z Glacą.... smile Nie będę wklejał całej treści, tylko zacytuję fragmenty, które najbardziej mi sie podobały....ale jeśli ktoś chce to cały wywiad można przeczytać tu :

[link widoczny dla zalogowanych]

Wywiad przeprowadził jeden z forumowiczów.... smile

Glaca, Magic i Edyta Górniak


Fragmenty :

Byłem na Zachodzie na początku 2004, pokazałem DVD z Woodstock, i nasz człowiek mówi: "To dvd to jest monstrum. Jesteście w Polsce wielkimi ludźmi, jesteście potężni, jeździcie z tym wielkim spektaklem...", a ja mu odpowiedziałem: "Zapomnij, mało kto o tym mówi, może Kaczkowski, może ktoś tam." Tak naprawdę to nie jest wielkie bum. Wiesz, o co mi chodzi ?

Tak, zapomina się o tym, udaje się jakby tego w ogóle nie było.

Jakby nie było i dlatego doprowadziło do utworu "Nie było" z Edytą Górniak. Niestety, tego też wszyscy się wstydzili, gdziekolwiek - w jakiś trójkach, uznawali, że tego po prostu nie ma, że nie będą go grali, bo oni nie wiedzą, jak to puścić...Zastanawiam się, co się stało, czy ja jakąś świętość obraziłem, a co zrobiła Górniak, czy oszalała?! Stało się tak, że "nie było" tego utworu. W końcu zaczynają wykorzystywać nasze patenty, nagrywają duety, pewnie będą to teraz robić na maxa. Ale nie pada słowo, że w Polsce tak na dobra sprawę siłę duetu ukazała Revolta.

Mam jeszcze jedno pytanie. Płyty "Respect" nie można już nigdzie kupić, dostać, a prawa ma Universal. Czy jest szansa, że zobaczymy ją w sklepie?
To jest tylko kwestia, czy my będziemy na tyle bogaci, żeby ją odkupić, bo prawa należą do nich, a sam widzisz, jak to jest. To przykład paranoi - zespół istnieje na szeroką skalę, a wydawca jego pierwszej płyty nie chce wypuścić jej na rynek. To jest nie do pomyślenia! To jest złe i tego nie toleruję, ale nie mam na to wpływu. Zwłaszcza z tą wytwórnią nie mam najlepszych stosunków. Któregoś dnia, postaram się ją wykupić.

Porozmawiajmy o Noisenation. Pokazujecie różne oblicze sztuki i promujecie artystów. Co Was zainteresowało w Shahidzie? Odnoszę wrażenie, że stosują podobne zabiegi etniczne jak Wy na "Końcu Wieku"

Przede wszystkim upór, wielki upór Kamila [lider Shahida przyp. red.] i chyba powtarzanie nam od wielu lat, że on kiedyś z nami wystąpi, że wyda płytę. Przez pierwszy okres naszej znajomości, i to długi okres, nawet nie wiedziałem, co on gra, co to jest...tylko słyszałem, że on bardzo szanuje SN za to, co dał jemu jako człowiekowi. Coraz bardziej zbliżał się do nas, aż w końcu pokazał nam swoje pierwsze dziecko i było
ono na tyle ciekawe, że powiedzieliśmy :"Wiesz co, to jest dobra muza" i to ten Kamil który nam ciągle powtarzał, że wyda płytę. On był najbardziej cierpliwy z tych ludzi, którzy byli dookoła nas i stwierdził , że nikt mu tak nie pomoże, jak my, gdyż to co robi, jest inne. I nie sadzę, że rzeczywiście mógł odnaleźć ludzi, którzy by mu pomogli. W końcu jakby te drzwi dla niego się otworzyły, wydał płytę, jest w Noisenation, zagrał z nami koncert, zagra pewnie inne. A co zrobi z tym potencjałem, to już zależy do niego. I to nie było tak, że my wybieramy to, co nam pasuje muzycznie, bo myślę, że takim przykładam jest Nomad [zespół działający w Noisenation przyp. red.], który przyznaje się do black metalu.

Glaca i Kamil Haidar (Shahid)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Noiser dnia Pią 23:51, 06 Lut 2009, w całości zmieniany 2 razy
 
Zobacz profil autora
Pawlik



Dołączył: 08 Lut 2008
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowogard\Osowo
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Sob 23:52, 16 Kwi 2011    Temat postu: Back to top

Piotr Glaca Mohammed,frontman grupy Sweed Noise jest liderem grupy My Riot,która lansuje teledysk Sen.W pracy nad debiutancką płytą nowego projektu wsparli Go trzej muzycy z mojego miasta.Gitarzyści-Jarek Chilkiewicz,Krzysztof Mil oraz perkusista Szymon Synówka.Album Sen jast pierwszym singlem zapowiadającym pełnowymiarowy album My Riot.Promocja wkrótce na koncertach.

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Jaka to Melodia? Strona Główna -> Muzyczna ruletka Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach