Forum Jaka to Melodia? Strona Główna Jaka to Melodia?
quiz muzyczny


Nasza opowieść

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Jaka to Melodia? Strona Główna -> Rozrywka i humor
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
robert



Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 1508
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pabianice
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Nie 20:13, 01 Lip 2007    Temat postu: Nasza opowieść Back to top

Z uwagi na fakt, iż nasza "niekończąca się opowieść" zajmuje juz dość dużo miejsca postanowiłem ją zebrać w całość...
Poniżej zamieszczam post z naszą opowieścią...Będę go co jakiś czas edytował dopisując to co jeszcze stworzymy...


Dlatego też proszę nie pisać w tym temacie, ale kontynuować tworzenie opowieści tak jak dotąd Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez robert dnia Śro 11:48, 18 Lip 2007, w całości zmieniany 2 razy
 
Zobacz profil autora
robert



Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 1508
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pabianice
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Nie 20:13, 01 Lip 2007    Temat postu: Back to top

Dawno, dawno temu, za górami za lasami, żył sobie smok o imieniu Gwidon. Był bardzo inteligentny, ale żywił się pięknymi kobietami. Pewnego słonecznego dnia pomyślał sobie, że musi szybko schudnąć, więc zaczął biegać. Ale ludzie myśleli, że mu odbiło bo nie miał nogi i chodził o kulach. Więc mądry król kupił mu protezę, która okazała sięto talnym niewypałem, ponieważ nie zginała się wcale, a wcale nie. Gwidon się jednak nie poddawał i ciągle marzył o szczupłej sylwetce. Niestety stało się wielkie nieszczęście. Gwidon biegnąc, przewrócił się i upadł na ziemie. Powybijał sobie zęby i złamał nogę, ale mimo to dawał sobie radę w dążeniu do celu, gdyż był mądry i posiadał szczególną moc. Umiał uwodzić jak nikt. Do pewnego dnia, aż poznał córkę króla – Genowefę, która była bardzo brzydka i była bez jednego oka, ale miała "cos" w sobie, co go przyciągało i zakochał się w Genowefie. Ale król nie zaakceptował ich związku. Wpadli na pomysł, żeby wyjechać do słonecznej Hiszpanii i potajemnie się pobrać.

Nadszedł ten dzień, gdy powiedzieli sobie sakramentalne "tak" i wtedy okazało się, że Genowefa nie jest dziewczyną, lecz zakamuflowanym, podłym człowiekiem, który przed laty zabił jego całą rodzinę. Postanowił się zemścić. Obmyślił, więc okrutny plan, który postanowił zrealizować tego samego dnia. Wziął kowadło i igłę i poszedł do piekarza po mąkę. Wziął ją od niego i upiekł wielkie ciasto, dodając do niego zmielone kowadło i odrobinę kwasu oraz igłę. Następnie przebrał się za piękną blond kobietę z długimi warkoczami i poszedł do sklepu z ciuchami. Kupił seksowne bikini i poszedł do fryzjera, by zrobić sobie trwałą, ale było zamknięte, więc poszedł do rzeźnika po kość dla psa. Kupił ją, a następnie poszedł znowu do fryzjera, zobaczyć czy już otworzyli, a tam okazało się, że potrzebują pracowników, wiec pomyślał: „Czemu nie spróbować?” Zatrudnił się i okazało się, że fryzjerem jest ojciec Genowefy. Tego było już za wiele. Postanowił, że poprosi o rękę Genowefy, gdyż miał ochotę zawłaszczyć zakład fryzjerski, ale Genowefa dala mu ultimatum. Koniec romansów, męskich wieczorów. Gwidon nie wiedział, co robić, bo na dodatek Genowefa chciała intercyzy przedmałżeńskiej. Podjął jednak męską decyzję, ze nie chce Genowefy, a pieniądze zdobędzie w inny sposób. Tylko, w jaki??? Przypomniał sobie, że ma jeszcze tamto ciasto ze zmielonym kowadłem. Pomyślał „Hmm, może jednak kupić auto, albo nie. Może jednak zjeść ciastko”. Jednak zjadł ciastko i poszedł do WC żeby się załatwić, ale brzuch go bolał tak bardzo, ze myślał, że umiera. Nagle zobaczył dziwny napis na drzwiach i opuścił toaletę, bo to była damska. W lekkim szoku poszedł do męskiej, gdzie nie było żadnego toi-toi’a. „Wiec, co tu robić???” – pomyślał - i poszedł do kiosku po gazetę przed kioskiem spotkał swoją pierwszą miłość. Miała na imię bardzo tajemniczo – Gertruda. Pochodziła ze Śląska i miała dwudziestkę rodzeństwa. Bardzo się zdenerwowała, gdy zobaczyła swojego dawnego ukochanego, ale nie ukryła przed nim obrączki, którą dostała od swojego ósmego męża, z którym była teraz w separacji, bo poznała kolejnego faceta bardzo odpowiedzialnego. A na imię miał bardzo nowocześnie – Alojzy, lecz miał pewną wadę, a mianowicie był niewidomy, ale bardzo go kochała. Lecz gdy zobaczyła Gwidona to stara miłość odżyła. „Co by powiedzieć, żeby go nie urazić?” Wymyśliła, więc, że może ucieknie do ciepłych krajów, czyli słonecznych Włoch gdzie gołębie srają na wszystko. Ale co zrobić z dziećmi, których się namnożyło. Gwidon jest ojcem kilku z nich, czyli 12 jest Gwidona, ale czyja jest reszta? - nie wiadomo. Nasz bohater ma X dziewczynek, czyli trochę się ich nazbierało. Tylko osiem. Tylko to mało powiedziane. Pierwsza najstarsza miała na imię Tekla druga zaś tak samo i kolejne też tak samo, dla ułatwienia. Żeby się nie pomylić wołał je po numerkach, tylko parzystych. O parzystej godzinie zawsze mówił przynieś mi piwo dziecko i podaj mi gazetę, z której zrobię sobie czapeczkę z daszkiem i takim śmiesznym trójkolorowym pomponem z podręczników dzieci, bo i tak się nie uczą, więc nie są im one potrzebne.

Gwidon wstał i wyszedł do parku, bo w domu nie miał gdzie usiąść, a tam były ławki bardzo miękke i rozkładane i z masażem. Sam luksus. Spoczął na ławce bardzo wygodnie i wyciągnął nogi, które położył na kamieniu, który był w kształcie aligatora. Ten kształt zmusił go do przemyśleń nad swoim życiem. Postanowił założyć fanklub swojej idolki Mandaryny. Całe swe życie zbierał jej foty i nie starczało mu albumów, więc cześć nosił zawsze przy sobie, w razie gdyby ją spotkał, żeby porównać i przekonać się czy to naprawdę ona. Pewnego dnia stało się przechodziła obok niego. Bez zastanowienia podszedł do niej i spytał czy się z nim umówi. Odparła, że tak, chętnie. Ale co zrobić z dziećmi? Pomyślał, że pójdą na randkę do ZOO i wezmą dzieci. Dzieci Marty, Gwidona polubiły. Tak samo jak ich rodzice się polubili. Gwidon był w siódmym niebie, ale chciał do ósmego. W malutkiej herbaciarni przy ZOO wyznał jej miłość i wierność i uczciwość oraz że jej nie zapuści aż do śmierci. I tak trwali w tej herbaciarni aż nagle przyszedł Michał W. i wyzwał Gwidona na pojedynek. Wtedy Gwidon wyciągną tajemniczą broń, którą był pojemnik z gazem rozweselającym. Wtedy się zaczęło. Bo nie trafił w Michała tylko w Mandarynę. Gwidon był w szoku tak samo jak Michał. Mandaryna śmiać się zaczęła. Prawie się posikała z tego śmiechu i dookoła popękały już szyby, a Gwidon nie wiedział śmiać się czy płakać. Michał zresztą też, więc wszyscy zaczęli się śmiać. Śmiech objął całe miasto, ale w końcu musieli się opanować. Jednak śmiech cały czas się rozprzestrzeniał. Postanowili wiec, że muszą go zwalczyć. Zaczęli od poszukiwań antidotum. Słyszeli, że najmniej śmieszą Teletubisie, ale Tinky Winky’ego to śmieszyło. A przecież śmiechu było już dość. Zaczęli znowu się martwić o Martę, bo mogła sobie zrobić krzywdę w trakcie tarzania się ze śmiechu. Nagle posmutnieli, bo zauważyli, że Mandryna starła sobie z twarzy makijaż. Michał podał jej lusterko i puder, a Gwidon posadził na ławce. Michał zareagował bardzo ostro, gdy Gwidon dotknął ją za rekę. Wyciągnął miecz i zaczęła się walka. Gwidon chwycił ławkę i przyłożył Michałowi w twarz, ale piękna to była twarz i szkoda mu się jej zrobiło. Nagle podeszła do nich Doda z Radkiem i okazało się, że Gwidon i Doda są kochankami z czasów szkolnych. Mandaryna wpadła w szał, bo Michał nie wiedział, że ona i Radzio mają dziecko, które adoptował Gwido, a które potem nagle zniknęło, gdy zbierali jagody w lesie pełnym nieciekawych muchomorów i ważek z brzydkimi zębiskami i oczami, z spróchniałymi zębami.
Doda uściskała Gwidona i pocałowała go namiętnie, odpychając walczącego z nim Michała. Marta podeszła do nich i tez pocałowała Gwidona. Gwidon zadowolony obrócił się i ujrzał stająca za nim Frytkę, która miała groźną minę i wałek w dłoni - na Michała. Tymczasem Michał i Doda zaczęli się kłócić o to, które bardziej kocha siebie samego i doszli do wniosku, że to Frytka kocha siebie najmocniej i, że Genowefa i Radzio zakochani w sobie są od dawna. Nagle Michał posmutniał, bo okazało się, że żadne z dzieci Marty nie jest jego, tylko są Rafała Maseraka. Nagle przyjechał Rafał na białym koniu. Podszedł do nich wszystkich i powiedział: „Ludzie!!! Co wy robicie...!Przecież to jest jak brazylijski serial!” Wszyscy zaskoczeni patrzyli na niego ze zdumieniem i podziwem i doszli do wniosku, że Maserak musi być związany z Mandaryną, Dodą lub Frytką albo z samym Michałem.

-Na mnie nie patrzcie! - powiedział Michał, ale i tak wszyscy zaczęli się na niego patrzeć, bo jego twarz mówiła, że coś przed nimi ukrywa. W końcu nie wytrzymali. Okrążyli go i zaczęli zadawać pytania. Zaczął mówić. Powiedział, że wychowywali się razem przez pewien czas, a później stracili kontakt, ale parę lat temu to się zmieniło. Spotkali się na dworcu, czekając na PKP. Michał był konduktorem, sprawdzał bilet i wtedy ich spojrzenia spotkały się, ale tylko na moment i przypomnieli sobie wspólne dzieciństwo, jak razem zbierali jagody w tamtym lesie, w którym zaginęło adoptowane przez Gwidona dziecko. Przypomniało mu się wtedy, że ludzie mu mówili, że jest podobny do Gwidona i to bardzo, bardzo. Wtedy wszyscy zrozumieli, że byli jedna wielka rodziną, na dobre i na złe. Postanowili ten fakt uczcić ogniskiem u Radzia, bo miał śliczny domek z dużym ogrodem i z 14 sypialniami, ale ku wielkiemu zdziwieniu bez WC. Trzeba, więc było się załatwiać na dworze, a był deszczyk i lekka burza, która uniemożliwiała załatwianie się pod drzewem, bo w każdej chwili mogło na kogoś spaść. Zdziwienie, że brak kultury kłania się w całym show biznesie skandal był już na ostrzu noża.
Nagle Doda zauważyła, że nie założyła swoich super długich "szpilek", które zwykle stabilizowały ja w grząskim gruncie w czasie deszczu, ale pożyczyła szpilki Dodzie Mandaryna, bo miała ze sobą 8 par. Tylko Gwidon był dziwnie smutny. Cały czas myślał o Gertrudzie, która cały czas myślała, o Maseraku.

Imprezę rozpoczęli od rozpalenia grilla, z którym mieli lekkie problemy, bo przecież padało, ale wzieli parasolke i ustawili pod nią grilla.
Nagle, Frtka zczęła śpiewać "Dwa Gołębie" i z krzaków wyskoczył rekin. Okazało się że to przebrany Michał, który miał dobry humor. Ale jak Frytka zaczęla śpiewać to nie wytzrymał bo chciał jej przerwać. Tak fałszowała, że aż przestało padać. Zaczęło natomiast swiecić słoneczko. Ale Frytka śpiewała nadal, bo miała taki kaprys. Wszyscy powkładali sobie wate w uszy. Niestety, nie pomogło. Do Frytki dołączyła się Mandaryna. A, jak wiadomo, obie mają piękne barwy głosu. Nagle okoliczne psy w liczbie 123 zjwiały sie na działce Radzia, zaczeły głosno wyć i w sumie były lepsze niż Frytka i Mandaryna. Widząc konkurencje, Frytka wpadła na pomysł żeby Mandaryna zaśpiewała sama, a ona w tym czasie pójdzie po kagańce i założy je tym psom bo ją denerwują i bardzo wkurzają i przez te cholerne psy obie wypadają z tonacji, co wszyscy zauważyli. Psy zjadły Frrikę, po czym rzygały cały dzień (Widać była niestrawna), a potem poszły gdzieś i więcej nikt ich nie widział.

Nagle do śpiewającej Mandaryny dołączył się Gwidon, a śpiewał tak pięknie, że Mandaryna postanowiła załatwić mu kontrakt z BMG. Gwidon początkowo sie opierał, ale wreszcie się skusił i postawił mimo wszytsko kilka warunków m.in. że chce zaspiewac w duecie z Miachałem oraz, że nigdy nie zerwie mu kontraktu.

W końcu podpisali kontrakt na zasadach Gwidona. Wszystko szło dobrze do czasu premiery debiutanckiego albumu, który okazał się totalną porażką. Gwidon postanowił, że spróbuje jeszcze raz i nagrał płytę z Mandaryną. Wcale nie lepszą, ale się sprzedawała, bo świetnie potrafili tańczyć. Bo razem wygrali taniec z gwiazdami i zdobyli Kryształową Kulę, a finałowy jive przeszedł do historii jako najlepszy z wszytskich 199 edycji. Na tym się skończyła przygoda Gwidona z tańcem, ale nie ze śpiewem, ponieważ Gwidon wpadł na genialny pomysł, żeby śpiewać arie operowe. Poszedł po poradę do Bogusława Kaczyńskiego do jego willi, ale go nie zastał i poszedł za godzinę. Wtedy zobaczył coś ciekawego, mianowicie trzech Kaczyńskich pijących kawę i palących blanty. Właśnie podejmowali ważną decyzję w sprawie zamknięcia TVNu bo przeszkadzała im Anita Werner, ale od razu zmienili decyzję i zmknęli Justyne Pohanke w pudle na zabawki z lalką Barbi i Ojcem Rydzykiem, który zaczął opowiadać o jego kobietach i prostytucji ulicznej, ponieważ kiedyś prowadził bujne życie, które zreszta prowadzi do dziś w wielkiej tajemnicy przed światem. Ale "Wprost" już się szykuje do opisania jego wybryków.

Gwidon podsłuchiwał rozmowę Kaczyńskich i dowiedział sie że palnują oni wprowadzić obowiązkową przynależność do Młodzieży Wszechpolskiej od 14 roku życia. Ae jednak zrezygnował z podsłuchiwania i poszedł do Andrzeja L. na małe piwko. Znał go jeszcze z czasów szkolnych, kiedy siedzieli w jednej ławce i robili papierowe samolociki, rzucając nimi w nauczyciela Stasia Łyżwińskiego. Stasiu uczył ich pprzedmitu o wdzięcznej nazwie "Edukacja Seksualna". Uczniowe nie narzekali na niego, chociaż mieli z nim praktyki indywidualne (sam na sam). Stasiowi te lekcje się podobały, ponieważ lubi pomagać innym, a dokładnie posmarować olejkiem plecy ładniutkim dziewczynom. Gwidon i Andrzej szczególnie miło wspominali swoją koleżankę Anetę K., która zawsze była dla nich miła i zawsze służyła im pomocą, gdy byli smutni w stosunkach miłosnych. Ale do czasu. Pewnego ranka okazało się, że Aneta K. jest w ciazy z prawdopodobnie ze Stasiem. Ale Andrzej i Gwidon wiedzieli, że to nieprawda i, że oni też są na liście podejrzanych postanowili to sprawdzić pytając Anety, ale ona przepadła, jak kamień w wodę i nikt o niej nie słyszał przez kolejne 15 lat. Po 15 latach nagle wróciła jako 55-latka z 6 wnukami i 4 prawnukami i poszła od razu do Romcia Giertycha, prawdziwego ojca swych dzieci. Byli tam już od pewnego czasu Gwidon i Andrzej, którzy przyszli tam na odpoczynek. Kiedy weszła Aneta, zamurowało ich. Wiedzieli, że przyszła po zaległe alimenty i becikowe. Ale który z nich miał płacić??? To wiedziała tylko Aneta. Ale sprytnie chciała wyłudzić kasę od wszytskich trzech. Postanowili się zemścić. Porwali jej dzieci i podrzucili Stasiowi. Stasiu otwiera drzwi, a pod drzwiam dzeci i karteczka, którą trzymało pierwsze dziecko o imieniu Teodor,a na niej napis: "Ojciec dawaj kasę! Bo jak nie to Ci Andrzej i Gwidon narobią brudu w partii!" Więc wziął Staszek dzieciaki do domu i ma je do dziś. Dobrze się bardzo nimi opiekuje. Pomaga mu czasem Doda, bo jak wszystkim wiadomo Radzio i Doda juz się nie kochają.

Tymczasem Gwidon zapragnął nowych przeżyc i doznań. Jego przyjaciele postanowili, więc zrobić mu niespodziankę i poszli w jego imieniu do nauczyciela latania na miotle zdradzili mu swój tajemniczy plan, a Gwidon przystał nań chętnie, ponieważ wiedział, że chcą pomóc mu spełnić jego marzenie sprzed wielu lat Chciał wejśc na Górę Władzy (gdzie w kamieniu wyryto twarze pewnych dwóch braci i ich koalicjantów).
Wziął młot, i cement, by wykuc jeszcze jedną twarz - podobiznę naszego Stasia. Ale Stasiu podmeinił noca projekt Gwidona na swój i teraz zamiast twarzy Stasia miała powastać twarz Ojca Dyrektora. Nieświadomy niczego Gwidon zaczał rzeźbić. Po chwili się zorientował, że Stasiu nie nosi okularów. "Co robić?" - pomyślał i stwierdził: "Trudno. W końcu Ojciec Rydzyk jest pod względem ważości trzecią osobą w państwie, więc miejsce tutaj się mu należy. Pomyślał co mu szkodzi i wyrzeźbił twarz ojca dyrektora zaraz obok Lecha, Jarosława, Andrzeja i Romana. Wyrzeźbiona twarz nawet przypadła mu do gustu. "Niesamowite dzieło, cudnie" - myślał. Zachwycał się i zachwycał, aż tu nagle przyszedł sąsiad z piwkiem. Podszedł do niego i palnął go w ramie, proponując wspólne picie dobrego i drogiego whisky, .bo zaraz miał zacząć się mecz , lecz nagle rozpętała się gwałtowna burza i zaczął padać grad, więc postanowili, że szybko się schowają pod najbliższym drzewem, które było 10 km za nimi. Ale szli przez pustynię. Spotkali wielbłąda, ale jemu nie było z nimi po drodze więc skręcił w prawo i padł z wyczerpania. Kropelka rosy spowodowała, że nagle ożył, ale stało się coś dziwnego. Mianowicie wstąpił w niego duch przedsiębiorczości, który zaczał się dziwnie zachowywać. Wielbłąd zaczął się śmiać z samego siebie lecz powodem prawdziwym był tylko pewien incydent między Danka a Olgą, więc zaczął się zastanawiać co on tutaj robi??? I doszedł do wniosku, że postąpił bardzo słusznie nie idąc z napotkanymi wcześniej mężczyznami. Tymczasem Gwidon wraz z sąsiadem dotarli do drzewa. A tam...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez robert dnia Pon 16:01, 24 Wrz 2007, w całości zmieniany 6 razy
 
Zobacz profil autora
Sylwiak



Dołączył: 26 Cze 2007
Posty: 307
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 41 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

 PostWysłany: Pon 17:37, 02 Lip 2007    Temat postu: Back to top

Robercie! To bardzo dobry pomysł z tym zebraniem niekończącej się powieśćismile Mozna w każdej chwili przeczytac całość,a nie wracać do strony 2 żeby zobaczyc co było na poczatku:) no i wątki nie powinny sie teraz powtarzaćsmile + dla Ciebie! smile

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
robert



Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 1508
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pabianice
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Pon 17:41, 02 Lip 2007    Temat postu: Back to top

Dzięki bardzo...Też własnie tak sobie myślałem jak zbierałem to w całość

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
wawa 333



Dołączył: 09 Cze 2007
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: warszawa

 PostWysłany: Czw 18:09, 02 Sie 2007    Temat postu: Back to top

Zgadzam sie z Sylwiak. Bardzo dobry pomysł, nawet celujący!!

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Mademoiselle



Dołączył: 12 Gru 2006
Posty: 48
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk

 PostWysłany: Nie 14:19, 02 Wrz 2007    Temat postu: Back to top

robert napisał:
Dawno, dawno temu, za górami za lasami, żył sobie smok o imieniu Gwidon.
[...] Następnie przebrał się za piękną blond kobietę z długimi warkoczami i poszedł do sklepu z ciuchami. Kupił seksowne bikini i poszedł do fryzjera, by zrobić sobie trwałą...


No właśnie Confused - tylko teraz widać problem tych, którzy nie wiedzieli, że Gwidon jest smokiem Laughing ... Chociaż... w bajkach wszystko możliwe - nawet smok chodzący do fryzjera Mr. Green


Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
robert



Dołączył: 28 Lut 2007
Posty: 1508
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pabianice
Płeć: Mężczyzna

 PostWysłany: Nie 23:50, 02 Wrz 2007    Temat postu: Back to top

"Wszytsko się może zdarzyć..."

Post został pochwalony 0 razy
 
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Jaka to Melodia? Strona Główna -> Rozrywka i humor Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach